Alek odstąpił mi swoje łóżko na rzecz podłogi. Już widziałam jak chłopcy jutro narzekają na bolące plecy. Postanowiłam przerwać panującą już jakiś czas niezręczną ciszę.
- Jak myślicie? Co to było?
- Nie co, tylko kto. -powiedział Alek patrząc karcąco na Piotra - Przestań ją straszyć.
- Nie straszę - bronił się - Alek, ja po prostu już sam nie jestem pewien co tam widziałem.
Nie podobała mi się mina Piotra... Był blady, zdezorientowany i wystraszony. Cokolwiek zobaczył musiało nieźle nim wstrząsnąć. Dziękowałam w duchu, że stałam wtedy plecami do całego wydarzenia.
- To coś śmignęło przez pokój tak szybko... - mówił dalej - Znacznie szybciej niż wynoszą granice normy.
Alek mierzył Piotra wzrokiem i analizował każde jego słowo w poszukiwaniu kłamstwa.
- Stary no daj spokój. Po co miałbym opowiadać bajki. Żeby nastraszyć twoja siostrę?
- Cholera cię tam wie, Piotrek. - burknął Alek - Co ty chcesz mi właściwie powiedzieć? Że niby co tam widziałeś?
Jak widać mimo, iż zapewne wszyscy myśleli o tym samym nikt nie chciał nazywać rzeczy po imieniu w obawie, że zostanie okrzyknięty wariatem.
- Piotr powiedz co to było. - zaczęłam nieśmiało, bojąc się przerywać męska wymianę zdań. - Zwierzę?
Piotrek zawahał się i zwiesił głowę.
-Nie wiem, może.
Postanowiłam przyznać się do tego co miało miejsce w drodze do domu.
- Słuchajcie... Bo jak wracałam od Alicji to miałam takie dziwne przeczucie. Cały czas zdawało mi się, że ktoś mnie obserwuje.
- I nic nie powiedziałaś policji?! - zdenerwował się Alek - Przecież pytali czy coś się dziwnego wydarzyło!
-Ale Alek! Ja nikogo nie widziałam jeżeli ktoś by mnie obserwował to bym przecież zauważyła. Co miałam im powiedzieć? Że miałam dziwne przeczucie? Już i tak nie traktowali mnie poważnie i próbowali mi wmówić, że nie zamknęłam okna.
- Dobrze, już daj spokój. -spasował- Dzisiaj już się nie będziemy nad niczym zastanawiać. Idziemy spać.
Przyłożyłam, więc głowę do poduszki, ale jeszcze długo nie mogłam zasnąć....
Rano obudziło mnie chrapanie Alka. Zrezygnowana przetarłam oczy i spojrzałam na komórkę. Zegar na ekranie wskazywał ósmą. W głowie nadal miałam niezły mętlik, lecz wraz z nocą strach minął.
Wstałam z łóżka, zabierając swoją pościel. Wychodząc kopnęłam Piotra w nogę, kiedy się przebudził, głową nakazałam mu pójść za mną. Niezadowolony wstał z podłogi i podreptał do mojej sypialni.
-Co się stało Soniu? - zapytał czule, siadając na moim łóżku.
Usiadłam obok po turecku i spojrzałam na niego.
- Chce żebyś mi powiedział co wczoraj widziałeś, ale tak bez owijania.
Chłopak ukrył twarz w dłoniach, najwyraźniej myślał, że nikt już nie będzie wracał do tego tematu.
- Jesteś pewna?
-Tak Piotr jestem pewna - zaczęłam się irytować.
- I nie ważne jak debilnie to zabrzmi?
-Mów, że wreszcie!
- Oczywiście nie widziałem dokładnie. Soniu ja bardziej widziałem jakby cień, kształt niż jakąś konkretną istotę. W jednej chwili było w pokoju, a w następnej już zniknęło mi z oczu. Boję się nawet sam przed sobą sprecyzować co to było.
Cień? Kształt? I to go tak przestraszyło? nie chciało mi się wierzyć...
Wstałam i podeszłam do okna.
-Co robisz?
-A nic. Badam.
- Bawisz się w detektywa?
Zaczęłam przyglądać się szybie, oprawom od wewnątrz i od zewnątrz.
- A czemu by nie? - odpowiedziałam zamyślona.
Wychyliłam się za okno i przesunęłam dłonią od spodu po zewnętrznym parapecie. Moje palce natrafiły na coś lepkiego, cofnęłam się. Zachciało mi się rzygać... Moja dłoń pokryta była jakąś obrzydliwa mazią przypominającą śluz. Drugą rękę przyłożyłam do ust powstrzymując odruch wymiotny. Pobiegłam do łazienki i najszybciej jak mogłam włożyłam rękę pod kran szorując to paskudztwo.
-Sonia?
Obróciłam się do Piotra.
- Tam coś jest. Pod parapetem, jakieś paskudztwo.
Na samo wspomnienie robiło mi się niedobrze. Wróciliśmy do sypialni, żeby jeszcze raz zajrzeć pod okno. Piotr zawisł w pół na oknie i wystawił rękę w tył jak mechanik domagający się podania narzędzia.
- Chusteczka!
Posłusznie podałam mu kilka chusteczek.
- Nie waż się tego wnosić do mojego pokoju.
- Sonia, daj spokój to tylko jakaś maziaja. - powiedział pokazując mi ubabrane chusteczki.
- Nieważne co to jest, bardziej mnie interesuje skąd to się tam wzięło - cały czas odwracałam wzrok - Proszę cię, spuść to w toalecie.
Usiadłam na łóżku i patrzyłam jak Piotr wychodzi. Ukryłam twarz w dłoniach, nie widziałam już co o tym myśleć. Co to było za diabelstwo?
- Nie przejmuj się tym - powiedział Piotr wycierając mokre ręce w spodnie. - Było, ale minęło. Pomyśl o czymś innym.
- Na przykład o czym?
- Na przykład o tym, że Alek jeszcze śpi.
Piotr usiadł koło mnie, złapał moją twarz w dłoń i zaczął delikatnie całować moje usta. Nie czekał wcale na reakcje, tylko swoim ciężarem położył mnie na łóżku. Zaskoczyła mnie trochę ta sytuacja, ale oddałam pocałunek. Mój mózg wyłączył się i zrelaksował, kiedy wdychałam zapach Piotra, męski i zdecydowany. Poczułam przyjemny skurcz w dole brzucha, mruknęłam zadowolona. Piotra całował i pieścił moje ramiona, obojczyki, a mój oddech przyśpieszał i stawał się coraz cięższy. Leżał teraz na mnie, pochłaniając moje ciało i chcąc zagarnąć jak najwięcej. Rozkoszowałam się tą bliskością. Zapragnęłam dostać więcej, złapałam zdecydowanie Piotra za pośladki, chcąc mieć go jeszcze bliżej siebie.
- No proszę, taka zuchwała. Kto by pomyślał - wyszeptał przekornie do mojego ucha.
Czułam na swoim brzuchu jego dłoń, kierującą się wprost między moje uda.
- Zapewniam cię, że to zaledwie przedsmak tego co cię dzisiaj czeka.- powiedział uciskając moją kobiecośc.
Zadrżałam na samą myśl tej obietnicy, tak bardzo brakowało mi seksu.
- Patrz na mnie. - zażądał - Chce widzieć jak jest ci ze mną dobrze.
Znowu ten władczy ton, totalnie mnie onieśmielał, lecz posłusznie wykonałam rozkaz i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Jest ci ze mną dobrze?
Nie mogłam się skupić, moją uwagę za bardzo odwracało to co się działo niżej. Kiwnęłam tylko głową, lecz Piotrek nie odpuścił.
- Tak czy nie ?
- Tak.
- Tak, co?
- Jest mi z tobą dobrze. -powiedziałam cicho, czując jak moje policzki płoną wstydem. Nie moglibyśmy się normalnie przespać ze sobą? Po co te zabawy?
- Masz ochotę na więcej?
Wiedziałam już, że kiwnięcie głową nie wystarczy.
- Tak.
Piotr włożył dłoń w moje majtki, druga zaś zacisnął na moich ustach. I całe szczęście, bo pisnęłam kiedy niespodziewanie poczułam w sobie jego palce. Moje plecy wygięły się niekontrolowanie z powodu odczuwanych doznań. I to jednak było mało, byłam strasznie napalona i napierałam na niego biodrami.
- Daj mi swój telefon. -rozkazał
Zdziwiona i zdezorientowana, podałam mu aparat. Piotr wykręcił jakiś numer i przyłożył mi komórkę do policzka.
- Halo?
Usłyszałam zaspany głos Alicji.
- Odpowiedz jej. - nakazał mi chłopak
-Yyy.. Cześć. Co słychac?- powiedziałam do telefonu.
- Sonia zwariowałaś? Przecież ja jeszcze śpię.
Poczułam jak Piotrek zdejmuje moje szorty. Moje uda i łono zasypały delikatne pocałunki.
- No tak, przepraszam... - ciągnęłam dalej rozmowę - Ale wiesz już nie mogłam dłużej czekać. Chciałam zadzwonić wczoraj wieczorem, ale obawiałam się ze będzie już za późno na rozmowę.
Z moich ust wymknął się jęk. Od razu zakryłam usta dłonią, lecz niestety nie umknęło to uwadze Alicji.
- Sonia, dobrze się czujesz? Stało się coś?
Pieszczoty Piotra stawały się nie do wytrzymania, kolejna fala dreszczy zalała moje ciało. Chciałam zacisnąć uda, ale Piotr trzymał mnie stanowczo nie przestając drażnić językiem mojej łechtaczki.
- Nie nie nic się nie stało...
I kolejny jęk, tym razem głośniejszy.
- Sonia, natychmiast mi powiedz co się dzieje!
- Oddzwonię. - rozłączyłam się pośpiesznie.
Nie wierzyłam w to co się właśnie stało. Piotr praktycznie robił ze mną co chciał, a co gorsza, podobało mi się to.
- Oddaj.
Piotr dał w końcu spokój oralnym pieszczotom, co przyniosło mi nijaką ulgę, jak i również niedosyt. Oddałam mu telefon, a on wyłączył go, po czym wstał i zamknął drzwi na klucz. Leżałam na łóżku dysząc ciężko i czekając na rozwój wydarzeń.
- Nie posłuchałaś mnie - powiedział podchodząc do mnie - Dlaczego się rozłączyłaś? Przecież chciałem, żebyś rozmawiała z Alicja.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Piotr przewiesił mnie przez kolano. Nie do wiary! Jak małe dziecko, które narozrabiało.
- Jesteś dorosła i zapewne wiesz, że trzeba ponosić konsekwencje nieposłuszeństwa - powiedział wprost do mojego ucha.
Piotr wymierzył mi soczystego klapsa. Zakryłam usta dłońmi, a moje podbrzusze niespodziewanie zagotowało się z rozkoszy.
- Zrobię to jeszcze raz - uprzedził mnie, dając mi tym samym szansę na protest. Jednak ja pokornie czekałam na uderzenie.
Usłyszałam świst powietrza i znowu poczułam piekące uderzenie, które sprawiało wiele przyjemności.
- Dobrze, zasłużyłaś na coś więcej - usłyszałam.
Poczułam mokry pocałunek na moich lędźwiach i już po chwili znowu leżałam na plecach.
Piotr wstał i rozebrał się do naga. Moim oczom ukazał się pokaźnych rozmiarów członek, zdałam sobie sprawę, że czekam na niego z utęsknieniem. Chłopak pochylił nade mną w pozycji misjonarskiej. Dostałam szybkiego buziaka w usta.
- Jesteś śliczna - powiedział patrząc mi w oczy.
Poczułam jak Piotr powoli we mnie wchodził, jak rozpychał sobą ścianki mojej pochwy.
- Piotr - zaczęłam poważnym tonem - ja się nie zabezpieczam.
- Spokojnie - Powiedział uśmiechając się - dzisiaj dogadzamy tobie.
Mówiąc to zrobił zdecydowane pchnięcie, czułam go obijającego się wewnątrz mnie.
- Ale jesteś mokra - szeptał lubieżnie, wchodząc i wychodząc ze mnie.
Pojękiwałam i wierciłam się. Seks smakował wyśmienicie po długiej przerwie. Napierałam na Piotra coraz mocniej, domagając się głębszych wejść.
-Chcesz mocniej? - zapytał, wchodząc we mnie coraz brutalniej.
Czułam jak przesuwam się w górę łóżka pod wpływem pchnięć. Zaparłam się rękami o ścianę. Cała krew odpłynęła do mojego krocza, powodując obezwładniającą eksplozję. Wbiłam się paznokciami w plecy chłopaka przebijając skórę. Widziałam jak Piotr zaciska zęby, jednak nie przestawał mnie penetrować. Mój korpus wygiął się w rozkosznym bólu, a z ust wydobył się niemy krzyk.
I już było po wszystkim. Opadłam na materac bez sił, dusząc. Piotr wyszedł ze mnie i położył się obok, a jego członek wciąż był nabrzmiały. Poczułam się samolubnie, chciałam odwdzięczyć się za te niesamowite doznania. Podniosłam się i objęłam jego członek dłonią. Czułam wyraźnie każdą żyłkę i nierówność, które niewiele wcześniej zaspokoiły moje żądze. Już nachylałam się ku niemu z rozchylonymi wargami, kiedy to Piotr pociągnął mnie do siebie za ramiona.
- Hola, hola! - zaśmiał się - A cóż to za nieczyste myśli przychodzą ci jeszcze do głowy. Pojęczałaś, to teraz leż i przytul się.
Objął mnie mocno i pocałował w głowę. Mimowolnie uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy nie myśląc absolutnie o niczym.
Sonia to zadzierająca nosa nastolatka z charakterem, która ciągle szuka zaczepki. Jest przekonana, że receptą na szczęśliwe życie jest trzymanie wszystkiego pod kontrolą, a najlepszymi decyzjami są te jej własne. Jednak, co stanie się kiedy dziewczyna wpadnie w sidła wakacyjnego romansu?
niedziela, 16 listopada 2014
niedziela, 2 listopada 2014
Interwencja
- Co tu się dzieje?! - krzyknął Alek wychodząc ze swojego pokoju, a minę miał niezadowoloną. Jednak niezadowolenie ustąpiło miejsca przerażeniu, kiedy zobaczył mnie trzęsącą się jak galareta i szlochającą. Natychmiast podbiegł do nas.
- Sonia co się stało?? Mów zaraz.
Popatrzyłam na niego i już chciałam mu wszystko powiedzieć, lecz niestety kolejne słowa ginęły w moim łkaniu. Alek spojrzał pytająco na Piotra.
- Ktoś tam był. - oznajmił Piotr - Ktoś był u niej i uciekł oknem.
Alek bez słowa wszedł do mojego pokoju, a Piotr objął mnie mocniej. Słyszałam jak mój brat sprawdza podejrzane zakamarki i zamyka okno.
- Pusto. - powiedział kiedy skończył - Mówcie jeszcze raz, tylko dokładnie co się wydarzyło?
- Nie tutaj - syknął Piotr - Pobudzimy waszych rodziców.
- Może właśnie trzeba to zrobić?? - zbulwersował się Alek - Jakiś psychol był u mojej siostry w pokoju, trzeba wezwać policję!
- Najpierw niech Sonia nam opowie co właśnie przed chwila miało miejsce, a później będziemy działać.
- Stary, ty chyba oszalałeś. - Alek wyciągnął swój telefon komórkowy. - Dobry wieczór, chciałem zgłosić włamanie...
Chwilę później siedzieliśmy w salonie razem z rodzicami. Nie płakałam już, lecz dalej nie mogłam stłumić dreszczy.
- Soniu o co chodzi? Jakie włamanie? O czym Alek mówi? - zapytała roztrzęsiona mama.
Wzięłam głęboki wdech zimnego powietrza do płuc i zaczęłam od początku.
- Wróciłam od Alicji i poszłam do siebie na górę. Potem... - zawahałam się - Potem przyszedł do mnie Piotr...
Spojrzałam ukradkiem na rodziców, poruszyli się niepewnie. gdyby nie okoliczności na pewno dostała bym reprymendę za te nocne odwiedziny.
- Przyszedł Piotr - powtórzyłam nieśmiało - A kiedy wychodził... - mój głos znowu się załamał, zaczęłam szlochac. W sumie to nei wiedziała co nam dalej powiedzieć, dalej wszystko działo się poza moimi plecami. Na szczęście z pomocą pośpieszył mi Piotrek.
- Kiedy wychodziłem Sonia chciała mi jeszcze coś powiedzieć, więc odwróciłem się i wtedy to zobaczyłem...
- To? - przerwał mu tata.
- Znaczy jego, proszę pana. znaczy się tego włamywacza. Widziałem jego cień, jak przebiegał przez pokój do okna. wyciągnąłem Sonię na korytarz i wbiegłem za nim do pokoju, ale niestety uciekł zostawiając otwarte okno.
Ding! - zabrzmiał dzwonek do drzwi.
- To na pewno policja. - Alek poderwał się z sofy.
Za drzwiami stało dwóch funkcjonariuszy. Kiedy weszli do salonu musieliśmy jeszcze raz opowiedzieć im całe zajście. Następnie, jeden z policjantów poprosił o pokazanie miejsca zbrodni.
- Proszę na górę. - powiedziałam i zaprowadziłam mężczyznę do swojej sypialni, towarzyszył nam Piotr, wciąż cały blady.
- Czy przez to okno uciekł włamywacz? - zapytał policjant.
Piotr skinął głową i złapał mnie za rękę.
- Nie widzę śladów włamania. Pewnie zostawiłaś okno otwarte. - zwrócił się do mnie oskarżycielsko.
-Ależ skąd! - żachnęłam się - To okno zawsze jest zamknięte. I po dzisiejszym dniu nadal pozostanie, pomyślałam.
Jednak mina funkcjonariusza, wskazywała na to, że chyba jednak nie do końca wierzy moim słowom.
- Dobrze, wróćmy na dół, do waszych rodziców. Muszę zadać wam jeszcze kilka pytań i spisać protokół.
I faktycznie. W salonie zostałam zasypana pytaniami. Począwszy od moich danych osobowych, poprzez wypytywanie o moich wrogów i podejrzane znajomości, aż do pytania "Czy w ostatnim czasie ktoś mnie śledził?" Pomyślałam wtedy o tym dziwnym przeczuciu, które dopadło mnie kiedy wracałam od Alicji. Śledczy musieli zauważyć moje zawahanie.
- Pani Soniu? Czy ktoś panią prześladował? - zapytał policjant, który poprosił o wskazanie mojej sypialni.
- Nie, nie.. Nikt mnie nie śledził. - zarzekłam się - Nic mi o tym nie wiadomo - dodałam kiedy mężczyzna znowu zrobił powątpiewającą minę.
- Dobrze to wszystko na razie. Sprawdzimy jeszcze czy wasze sypialnie są bezpieczne.
Tym razem funkcjonariusze udali się do góry z rodzicami, a my zostaliśmy w salonie.
Poczułam na sobie spojrzenia chłopaków.
- Sonia? - Zaczął Alek.- Chcesz nam coś powiedzieć?
- No.. Nie wiem... - znów się zawahałam - Bo jak wracałam od Alicji, to tak jakoś...
- Tak jakoś, co ? - dopytywał się Alek, świdrując mnie wzrokiem.
- To tak jakby miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, ale nikogo nie widziałam.
Dorośli zaczęli schodzić po schodach. Słyszeliśmy jak policjanci, już stojąc drzwiach zapewniają, że będą nas informować na bieżąco o postępach w śledztwie.
- No dzieciaki. Do łóżek. - zarządził tata. - Nie bójcie się, ja będę drzemał w salonie.
- No chyba oszalałeś, że zostawisz mnie samą w sypialni!- poniósł się po domu krzyk mamy, kiedy wchodziliśmy po schodach.
Chciałam już wejść do swojej sypialni kiedy, padł rozkaz Alka.
-Sonia. Zabieraj kołdrę i do mojego pokoju.
-Zwariowałeś? Co się jeszcze dzisiaj może wydarzyć? - zbuntowałąm się. Spojrzałąm na Piotra z myślą, że stanie po mojej stronie.
-Słuchaj brata. - powiedział tylko.
Zrezygnowana zabrałam pościel i poszłam do sypialni Alka. Po drodze złapał mnie za ramię Piotrek. Miał niepewną minę, najwyraźniej zastanawiał się mi coś powiedzieć czy też zachować to dla siebie.
- Soniu... - zaczął- Ja nie jestem pewien czy to był włamywacz...
- Jak to ? - zamrugałam zdezorientowana.
- Nie jestem pewien czy to w ogóle był człowiek...
Pościel wypadła mi z rąk.
- Co ty bredzisz?! Nie chce tego teraz słuchać!
Pociągnęłam Piotra za sobą. Nie ma mowy! Dzisiaj śpimy wszyscy w trójkę razem.
- Sonia co się stało?? Mów zaraz.
Popatrzyłam na niego i już chciałam mu wszystko powiedzieć, lecz niestety kolejne słowa ginęły w moim łkaniu. Alek spojrzał pytająco na Piotra.
- Ktoś tam był. - oznajmił Piotr - Ktoś był u niej i uciekł oknem.
Alek bez słowa wszedł do mojego pokoju, a Piotr objął mnie mocniej. Słyszałam jak mój brat sprawdza podejrzane zakamarki i zamyka okno.
- Pusto. - powiedział kiedy skończył - Mówcie jeszcze raz, tylko dokładnie co się wydarzyło?
- Nie tutaj - syknął Piotr - Pobudzimy waszych rodziców.
- Może właśnie trzeba to zrobić?? - zbulwersował się Alek - Jakiś psychol był u mojej siostry w pokoju, trzeba wezwać policję!
- Najpierw niech Sonia nam opowie co właśnie przed chwila miało miejsce, a później będziemy działać.
- Stary, ty chyba oszalałeś. - Alek wyciągnął swój telefon komórkowy. - Dobry wieczór, chciałem zgłosić włamanie...
Chwilę później siedzieliśmy w salonie razem z rodzicami. Nie płakałam już, lecz dalej nie mogłam stłumić dreszczy.
- Soniu o co chodzi? Jakie włamanie? O czym Alek mówi? - zapytała roztrzęsiona mama.
Wzięłam głęboki wdech zimnego powietrza do płuc i zaczęłam od początku.
- Wróciłam od Alicji i poszłam do siebie na górę. Potem... - zawahałam się - Potem przyszedł do mnie Piotr...
Spojrzałam ukradkiem na rodziców, poruszyli się niepewnie. gdyby nie okoliczności na pewno dostała bym reprymendę za te nocne odwiedziny.
- Przyszedł Piotr - powtórzyłam nieśmiało - A kiedy wychodził... - mój głos znowu się załamał, zaczęłam szlochac. W sumie to nei wiedziała co nam dalej powiedzieć, dalej wszystko działo się poza moimi plecami. Na szczęście z pomocą pośpieszył mi Piotrek.
- Kiedy wychodziłem Sonia chciała mi jeszcze coś powiedzieć, więc odwróciłem się i wtedy to zobaczyłem...
- To? - przerwał mu tata.
- Znaczy jego, proszę pana. znaczy się tego włamywacza. Widziałem jego cień, jak przebiegał przez pokój do okna. wyciągnąłem Sonię na korytarz i wbiegłem za nim do pokoju, ale niestety uciekł zostawiając otwarte okno.
Ding! - zabrzmiał dzwonek do drzwi.
- To na pewno policja. - Alek poderwał się z sofy.
Za drzwiami stało dwóch funkcjonariuszy. Kiedy weszli do salonu musieliśmy jeszcze raz opowiedzieć im całe zajście. Następnie, jeden z policjantów poprosił o pokazanie miejsca zbrodni.
- Proszę na górę. - powiedziałam i zaprowadziłam mężczyznę do swojej sypialni, towarzyszył nam Piotr, wciąż cały blady.
- Czy przez to okno uciekł włamywacz? - zapytał policjant.
Piotr skinął głową i złapał mnie za rękę.
- Nie widzę śladów włamania. Pewnie zostawiłaś okno otwarte. - zwrócił się do mnie oskarżycielsko.
-Ależ skąd! - żachnęłam się - To okno zawsze jest zamknięte. I po dzisiejszym dniu nadal pozostanie, pomyślałam.
Jednak mina funkcjonariusza, wskazywała na to, że chyba jednak nie do końca wierzy moim słowom.
- Dobrze, wróćmy na dół, do waszych rodziców. Muszę zadać wam jeszcze kilka pytań i spisać protokół.
I faktycznie. W salonie zostałam zasypana pytaniami. Począwszy od moich danych osobowych, poprzez wypytywanie o moich wrogów i podejrzane znajomości, aż do pytania "Czy w ostatnim czasie ktoś mnie śledził?" Pomyślałam wtedy o tym dziwnym przeczuciu, które dopadło mnie kiedy wracałam od Alicji. Śledczy musieli zauważyć moje zawahanie.
- Pani Soniu? Czy ktoś panią prześladował? - zapytał policjant, który poprosił o wskazanie mojej sypialni.
- Nie, nie.. Nikt mnie nie śledził. - zarzekłam się - Nic mi o tym nie wiadomo - dodałam kiedy mężczyzna znowu zrobił powątpiewającą minę.
- Dobrze to wszystko na razie. Sprawdzimy jeszcze czy wasze sypialnie są bezpieczne.
Tym razem funkcjonariusze udali się do góry z rodzicami, a my zostaliśmy w salonie.
Poczułam na sobie spojrzenia chłopaków.
- Sonia? - Zaczął Alek.- Chcesz nam coś powiedzieć?
- No.. Nie wiem... - znów się zawahałam - Bo jak wracałam od Alicji, to tak jakoś...
- Tak jakoś, co ? - dopytywał się Alek, świdrując mnie wzrokiem.
- To tak jakby miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, ale nikogo nie widziałam.
Dorośli zaczęli schodzić po schodach. Słyszeliśmy jak policjanci, już stojąc drzwiach zapewniają, że będą nas informować na bieżąco o postępach w śledztwie.
- No dzieciaki. Do łóżek. - zarządził tata. - Nie bójcie się, ja będę drzemał w salonie.
- No chyba oszalałeś, że zostawisz mnie samą w sypialni!- poniósł się po domu krzyk mamy, kiedy wchodziliśmy po schodach.
Chciałam już wejść do swojej sypialni kiedy, padł rozkaz Alka.
-Sonia. Zabieraj kołdrę i do mojego pokoju.
-Zwariowałeś? Co się jeszcze dzisiaj może wydarzyć? - zbuntowałąm się. Spojrzałąm na Piotra z myślą, że stanie po mojej stronie.
-Słuchaj brata. - powiedział tylko.
Zrezygnowana zabrałam pościel i poszłam do sypialni Alka. Po drodze złapał mnie za ramię Piotrek. Miał niepewną minę, najwyraźniej zastanawiał się mi coś powiedzieć czy też zachować to dla siebie.
- Soniu... - zaczął- Ja nie jestem pewien czy to był włamywacz...
- Jak to ? - zamrugałam zdezorientowana.
- Nie jestem pewien czy to w ogóle był człowiek...
Pościel wypadła mi z rąk.
- Co ty bredzisz?! Nie chce tego teraz słuchać!
Pociągnęłam Piotra za sobą. Nie ma mowy! Dzisiaj śpimy wszyscy w trójkę razem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)