niedziela, 2 listopada 2014

Interwencja

- Co tu się dzieje?! - krzyknął Alek wychodząc ze swojego pokoju, a minę miał niezadowoloną. Jednak niezadowolenie ustąpiło miejsca przerażeniu, kiedy zobaczył mnie trzęsącą się jak galareta i szlochającą. Natychmiast podbiegł do nas.
- Sonia co się stało?? Mów zaraz.
Popatrzyłam na niego i już chciałam mu wszystko powiedzieć, lecz niestety kolejne słowa ginęły w moim łkaniu. Alek spojrzał pytająco na Piotra.
- Ktoś tam był. - oznajmił Piotr - Ktoś był u niej i uciekł oknem.
Alek bez słowa wszedł do mojego pokoju, a Piotr objął mnie mocniej. Słyszałam jak mój brat sprawdza podejrzane zakamarki i zamyka okno.
- Pusto. -  powiedział kiedy skończył - Mówcie jeszcze raz, tylko dokładnie co się wydarzyło?
- Nie tutaj - syknął Piotr - Pobudzimy waszych rodziców.
- Może właśnie trzeba to zrobić?? - zbulwersował się Alek - Jakiś psychol był u mojej siostry w pokoju, trzeba wezwać policję!
- Najpierw niech Sonia nam opowie co właśnie przed chwila miało miejsce, a później będziemy działać.
- Stary, ty chyba oszalałeś. - Alek wyciągnął swój telefon komórkowy. - Dobry wieczór, chciałem zgłosić włamanie...

Chwilę później siedzieliśmy w salonie razem z rodzicami. Nie płakałam już, lecz dalej nie mogłam stłumić dreszczy.
- Soniu o co chodzi? Jakie włamanie? O czym Alek mówi? - zapytała roztrzęsiona mama.
Wzięłam głęboki wdech zimnego powietrza do płuc i zaczęłam od początku.
- Wróciłam od Alicji i poszłam do siebie na górę. Potem... - zawahałam się - Potem przyszedł do mnie Piotr...
Spojrzałam ukradkiem na rodziców, poruszyli się niepewnie. gdyby nie okoliczności na pewno dostała bym reprymendę za te nocne odwiedziny.
- Przyszedł Piotr - powtórzyłam nieśmiało - A kiedy wychodził... -  mój głos znowu się załamał, zaczęłam szlochac. W sumie to nei wiedziała co nam dalej powiedzieć, dalej wszystko działo się poza moimi plecami. Na szczęście z pomocą pośpieszył mi Piotrek.
- Kiedy wychodziłem Sonia chciała mi jeszcze coś powiedzieć, więc odwróciłem się i wtedy to zobaczyłem...
- To? - przerwał mu tata.
- Znaczy jego, proszę pana. znaczy się tego włamywacza. Widziałem jego cień, jak przebiegał przez pokój do okna. wyciągnąłem Sonię na korytarz i wbiegłem za nim do pokoju, ale niestety uciekł zostawiając otwarte okno.
Ding! - zabrzmiał dzwonek do drzwi.
- To na pewno policja. - Alek poderwał się z sofy.
Za drzwiami stało dwóch funkcjonariuszy. Kiedy weszli do salonu musieliśmy jeszcze raz opowiedzieć im całe zajście. Następnie, jeden z  policjantów poprosił o pokazanie miejsca zbrodni.
- Proszę na górę. - powiedziałam i zaprowadziłam mężczyznę do swojej sypialni, towarzyszył nam Piotr, wciąż cały blady.
- Czy przez to okno uciekł włamywacz? - zapytał policjant.
Piotr skinął głową i złapał mnie za rękę.
- Nie widzę śladów włamania. Pewnie zostawiłaś okno otwarte. - zwrócił się do mnie oskarżycielsko.
-Ależ skąd! - żachnęłam się - To okno zawsze jest zamknięte. I po dzisiejszym dniu nadal pozostanie, pomyślałam.
Jednak mina funkcjonariusza, wskazywała na to, że chyba jednak nie do końca wierzy moim słowom.
- Dobrze, wróćmy na dół, do waszych rodziców. Muszę zadać wam jeszcze kilka pytań i spisać protokół.
I faktycznie. W salonie zostałam zasypana pytaniami. Począwszy od moich danych osobowych, poprzez wypytywanie o moich wrogów i podejrzane znajomości, aż do pytania "Czy w ostatnim czasie ktoś mnie śledził?" Pomyślałam wtedy o tym dziwnym przeczuciu, które dopadło mnie kiedy wracałam od Alicji. Śledczy musieli zauważyć moje zawahanie.
- Pani Soniu? Czy ktoś panią prześladował? - zapytał policjant, który poprosił o wskazanie mojej sypialni.
- Nie, nie.. Nikt mnie nie śledził. - zarzekłam się - Nic mi o tym nie wiadomo - dodałam kiedy mężczyzna znowu zrobił powątpiewającą minę.
- Dobrze to wszystko na razie. Sprawdzimy jeszcze czy wasze sypialnie są bezpieczne.
Tym razem funkcjonariusze udali się do góry z rodzicami, a my zostaliśmy w salonie.
Poczułam na sobie spojrzenia chłopaków.
- Sonia? - Zaczął Alek.- Chcesz nam coś powiedzieć?
- No.. Nie wiem... - znów się zawahałam - Bo jak wracałam od Alicji, to tak jakoś...
- Tak jakoś, co ? -  dopytywał się Alek, świdrując mnie wzrokiem.
- To tak jakby miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, ale nikogo nie widziałam.
Dorośli zaczęli schodzić po schodach. Słyszeliśmy jak policjanci, już stojąc drzwiach zapewniają, że będą nas informować na bieżąco o postępach w śledztwie.
- No dzieciaki. Do łóżek. - zarządził tata. - Nie bójcie się, ja będę drzemał w salonie.
- No chyba oszalałeś, że zostawisz mnie samą w sypialni!- poniósł się po domu krzyk mamy, kiedy wchodziliśmy po schodach.
Chciałam już wejść do swojej sypialni kiedy, padł rozkaz Alka.
-Sonia. Zabieraj kołdrę i do mojego pokoju.
-Zwariowałeś? Co się jeszcze dzisiaj może wydarzyć? - zbuntowałąm się. Spojrzałąm na Piotra z myślą, że stanie po mojej stronie.
-Słuchaj brata. - powiedział tylko.
Zrezygnowana zabrałam pościel i poszłam do sypialni Alka. Po drodze złapał mnie za ramię Piotrek. Miał niepewną minę, najwyraźniej zastanawiał się mi coś powiedzieć czy też zachować to dla siebie.
- Soniu... - zaczął- Ja nie jestem pewien czy to był włamywacz...
- Jak to ? - zamrugałam zdezorientowana.
- Nie jestem pewien czy to w ogóle był człowiek...
Pościel wypadła mi z rąk.
- Co ty bredzisz?! Nie chce tego teraz słuchać!
Pociągnęłam Piotra za sobą. Nie ma mowy! Dzisiaj śpimy wszyscy w trójkę razem.

1 komentarz:

  1. Nie jest pewien czy to był człowiek... Noo no.. Ty to umiesz zaintrygować :) Tylko po takim wpisie, proszę Cię nie każ długo czekać na kolejny!!! :) Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością ;*

    OdpowiedzUsuń