niedziela, 16 listopada 2014

Będziesz robic, co ci każę!

Alek odstąpił mi swoje łóżko na rzecz podłogi. Już widziałam jak chłopcy jutro narzekają na bolące plecy. Postanowiłam przerwać panującą już jakiś czas niezręczną ciszę.
- Jak myślicie? Co to było?
- Nie co, tylko kto. -powiedział Alek patrząc karcąco na Piotra - Przestań ją straszyć.
- Nie straszę -  bronił się - Alek, ja po prostu już sam nie jestem pewien co tam widziałem.
Nie podobała mi się mina Piotra... Był blady, zdezorientowany i wystraszony. Cokolwiek zobaczył musiało nieźle nim wstrząsnąć. Dziękowałam w duchu, że stałam wtedy plecami do całego wydarzenia.
- To coś śmignęło przez pokój tak szybko... - mówił dalej - Znacznie szybciej niż wynoszą granice normy.
Alek mierzył Piotra wzrokiem i analizował każde jego słowo w poszukiwaniu kłamstwa.
- Stary no daj spokój. Po co miałbym opowiadać bajki. Żeby nastraszyć twoja siostrę?
- Cholera cię tam wie, Piotrek. - burknął Alek - Co ty chcesz mi właściwie powiedzieć? Że niby co tam widziałeś?
Jak widać mimo, iż zapewne wszyscy myśleli o tym samym nikt nie chciał nazywać rzeczy po imieniu w obawie, że zostanie okrzyknięty wariatem.
- Piotr powiedz co to było. - zaczęłam nieśmiało, bojąc się przerywać męska wymianę zdań. - Zwierzę?
Piotrek zawahał się i zwiesił głowę.
-Nie wiem, może.
Postanowiłam przyznać się do tego co miało miejsce w drodze do domu.
- Słuchajcie... Bo jak wracałam od Alicji to miałam takie dziwne przeczucie. Cały czas zdawało mi się, że ktoś mnie obserwuje.
- I nic nie powiedziałaś policji?! - zdenerwował się Alek - Przecież pytali czy coś się dziwnego wydarzyło!
-Ale Alek! Ja nikogo nie widziałam jeżeli ktoś by mnie obserwował to bym przecież zauważyła. Co miałam im powiedzieć? Że miałam dziwne przeczucie? Już i tak nie traktowali mnie poważnie i próbowali mi wmówić, że nie zamknęłam okna.
- Dobrze, już daj spokój. -spasował- Dzisiaj już się nie będziemy nad niczym zastanawiać. Idziemy spać.
Przyłożyłam, więc głowę do poduszki, ale jeszcze długo nie mogłam zasnąć....


Rano obudziło mnie chrapanie Alka. Zrezygnowana przetarłam oczy i spojrzałam na komórkę. Zegar na ekranie wskazywał ósmą. W głowie nadal miałam niezły mętlik, lecz wraz z nocą strach minął.
Wstałam z łóżka, zabierając swoją pościel. Wychodząc kopnęłam Piotra w nogę, kiedy się przebudził, głową nakazałam mu pójść za mną. Niezadowolony wstał z podłogi i podreptał  do mojej sypialni.
-Co się stało Soniu? - zapytał czule, siadając na moim łóżku.
Usiadłam obok po turecku i spojrzałam na niego.
- Chce żebyś mi powiedział co wczoraj widziałeś, ale tak bez owijania.
Chłopak ukrył twarz w dłoniach, najwyraźniej myślał, że nikt już nie będzie wracał do tego tematu.
- Jesteś pewna?
-Tak Piotr jestem pewna - zaczęłam się irytować.
- I nie ważne jak debilnie to zabrzmi?
-Mów, że wreszcie!
- Oczywiście nie widziałem dokładnie. Soniu ja bardziej widziałem jakby cień, kształt niż jakąś konkretną istotę. W jednej chwili było w pokoju, a w następnej już zniknęło mi z oczu. Boję się nawet sam przed sobą sprecyzować co to było.
Cień? Kształt? I to go tak przestraszyło? nie chciało mi się wierzyć...
Wstałam i podeszłam do okna.
-Co robisz?
-A nic. Badam.
- Bawisz się w detektywa?
Zaczęłam przyglądać się szybie, oprawom od wewnątrz i od zewnątrz.
- A czemu by nie?  - odpowiedziałam zamyślona.
Wychyliłam się za okno i przesunęłam dłonią od spodu po zewnętrznym parapecie. Moje palce natrafiły na coś lepkiego, cofnęłam się. Zachciało mi się rzygać... Moja dłoń pokryta była jakąś obrzydliwa mazią przypominającą śluz. Drugą rękę przyłożyłam do ust powstrzymując odruch wymiotny. Pobiegłam do łazienki i najszybciej jak mogłam włożyłam rękę pod kran szorując to paskudztwo.
-Sonia?
Obróciłam się do Piotra.
- Tam coś jest. Pod parapetem, jakieś paskudztwo.
Na samo wspomnienie robiło mi się niedobrze. Wróciliśmy do sypialni, żeby jeszcze raz zajrzeć pod okno. Piotr zawisł w pół na oknie i wystawił rękę w tył jak mechanik domagający się podania narzędzia.
- Chusteczka!
Posłusznie podałam mu kilka chusteczek.
- Nie waż się tego wnosić do mojego pokoju.
- Sonia, daj spokój to tylko jakaś maziaja. - powiedział pokazując mi ubabrane chusteczki.
- Nieważne co to jest, bardziej mnie interesuje skąd to się tam wzięło - cały czas odwracałam wzrok - Proszę cię, spuść to w toalecie.
Usiadłam na łóżku i patrzyłam jak Piotr wychodzi. Ukryłam twarz w dłoniach, nie widziałam już co o tym myśleć. Co to było za diabelstwo?
- Nie przejmuj się tym - powiedział Piotr wycierając mokre ręce w spodnie. - Było, ale minęło. Pomyśl o czymś innym.
- Na przykład o czym?
- Na przykład o tym, że Alek jeszcze śpi.
Piotr usiadł koło mnie, złapał moją twarz w dłoń i zaczął delikatnie całować moje usta. Nie czekał wcale na reakcje, tylko swoim ciężarem położył mnie na łóżku. Zaskoczyła mnie trochę ta sytuacja, ale oddałam pocałunek. Mój mózg wyłączył się i zrelaksował, kiedy wdychałam zapach Piotra, męski i zdecydowany. Poczułam przyjemny skurcz w dole brzucha, mruknęłam zadowolona. Piotra całował i pieścił moje ramiona, obojczyki, a mój oddech przyśpieszał i stawał się coraz cięższy. Leżał teraz na mnie, pochłaniając moje ciało i chcąc zagarnąć jak najwięcej. Rozkoszowałam się tą bliskością. Zapragnęłam dostać więcej, złapałam zdecydowanie Piotra za pośladki, chcąc mieć go jeszcze bliżej siebie.
- No proszę, taka zuchwała. Kto by pomyślał - wyszeptał przekornie do mojego ucha.
Czułam na swoim brzuchu jego dłoń, kierującą się wprost między moje uda.
- Zapewniam cię, że to zaledwie przedsmak tego co cię dzisiaj czeka.- powiedział uciskając moją kobiecośc.
Zadrżałam na samą myśl tej obietnicy, tak bardzo brakowało mi seksu.
- Patrz na mnie. - zażądał - Chce widzieć jak jest ci ze mną dobrze.
Znowu ten władczy ton, totalnie mnie onieśmielał, lecz posłusznie wykonałam rozkaz i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Jest ci ze mną dobrze?
Nie mogłam się skupić, moją uwagę za bardzo odwracało to co się działo niżej. Kiwnęłam tylko głową, lecz Piotrek nie odpuścił.
- Tak czy nie ?
- Tak.
- Tak, co?
- Jest mi z tobą dobrze. -powiedziałam cicho, czując jak moje policzki płoną wstydem. Nie moglibyśmy się normalnie przespać ze sobą? Po co te zabawy?
- Masz ochotę na więcej?
Wiedziałam już, że kiwnięcie głową nie wystarczy.
- Tak.
Piotr włożył dłoń w moje majtki, druga zaś zacisnął na moich ustach. I całe szczęście, bo pisnęłam kiedy niespodziewanie poczułam w sobie jego palce. Moje plecy wygięły się niekontrolowanie z powodu odczuwanych doznań. I to jednak było mało, byłam strasznie napalona i napierałam na niego biodrami.
- Daj mi swój telefon. -rozkazał
Zdziwiona i zdezorientowana, podałam mu aparat. Piotr wykręcił jakiś numer i przyłożył mi komórkę do policzka.
- Halo?
Usłyszałam zaspany głos Alicji.
- Odpowiedz jej. - nakazał mi chłopak
-Yyy.. Cześć. Co słychac?- powiedziałam do telefonu.
- Sonia zwariowałaś? Przecież ja jeszcze śpię.
Poczułam jak Piotrek zdejmuje moje szorty. Moje uda i łono zasypały delikatne pocałunki.
- No tak, przepraszam... - ciągnęłam dalej rozmowę - Ale wiesz już nie mogłam dłużej czekać. Chciałam zadzwonić wczoraj wieczorem, ale obawiałam się ze będzie już za późno na rozmowę.
Z moich ust wymknął się jęk. Od razu zakryłam usta dłonią, lecz niestety nie umknęło to uwadze Alicji.
- Sonia, dobrze się czujesz? Stało się coś?
Pieszczoty Piotra stawały się nie do wytrzymania, kolejna fala dreszczy zalała moje ciało. Chciałam zacisnąć uda, ale Piotr trzymał mnie stanowczo nie przestając drażnić językiem mojej łechtaczki.
- Nie nie nic się nie stało...
I kolejny jęk, tym razem głośniejszy.
- Sonia, natychmiast mi powiedz co się dzieje!
- Oddzwonię. - rozłączyłam się pośpiesznie.
Nie wierzyłam w to co się właśnie stało. Piotr praktycznie robił ze mną co chciał, a co gorsza, podobało mi się to.
- Oddaj.
 Piotr dał w końcu spokój oralnym pieszczotom, co przyniosło mi nijaką ulgę, jak i również niedosyt. Oddałam mu telefon, a on wyłączył go, po czym wstał i zamknął drzwi na klucz. Leżałam na łóżku dysząc ciężko i czekając na rozwój wydarzeń.
- Nie posłuchałaś mnie - powiedział podchodząc do mnie - Dlaczego się rozłączyłaś? Przecież chciałem, żebyś rozmawiała z Alicja.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Piotr przewiesił mnie przez kolano. Nie do wiary! Jak małe dziecko, które narozrabiało.
- Jesteś dorosła i zapewne wiesz, że trzeba ponosić konsekwencje nieposłuszeństwa - powiedział wprost do mojego ucha.
Piotr wymierzył mi soczystego klapsa. Zakryłam usta dłońmi, a moje podbrzusze niespodziewanie zagotowało się z rozkoszy.
- Zrobię to jeszcze raz -  uprzedził mnie, dając mi tym samym szansę na protest. Jednak ja pokornie czekałam na uderzenie.
Usłyszałam świst powietrza i znowu poczułam piekące uderzenie, które sprawiało wiele przyjemności.
- Dobrze, zasłużyłaś na coś więcej - usłyszałam.
Poczułam mokry pocałunek na moich lędźwiach i już po chwili znowu leżałam na plecach.
Piotr wstał i rozebrał się do naga. Moim oczom ukazał się pokaźnych rozmiarów członek, zdałam sobie sprawę, że czekam na niego z utęsknieniem. Chłopak pochylił nade mną w pozycji misjonarskiej. Dostałam szybkiego buziaka w usta.
- Jesteś śliczna - powiedział patrząc mi w oczy.
Poczułam jak Piotr powoli we mnie wchodził, jak rozpychał sobą ścianki mojej pochwy.
- Piotr - zaczęłam poważnym tonem - ja się nie zabezpieczam.
- Spokojnie - Powiedział uśmiechając się - dzisiaj dogadzamy tobie.
Mówiąc to zrobił zdecydowane pchnięcie, czułam go obijającego się wewnątrz mnie.
- Ale jesteś mokra - szeptał lubieżnie, wchodząc i wychodząc ze mnie.
Pojękiwałam i wierciłam się. Seks smakował wyśmienicie po długiej przerwie. Napierałam na Piotra coraz mocniej, domagając się głębszych wejść.
-Chcesz mocniej? - zapytał, wchodząc we mnie coraz brutalniej.
Czułam jak przesuwam się w górę łóżka pod wpływem pchnięć. Zaparłam się rękami o ścianę. Cała krew odpłynęła do mojego krocza, powodując obezwładniającą eksplozję. Wbiłam się paznokciami w plecy chłopaka przebijając skórę. Widziałam jak Piotr zaciska zęby, jednak  nie przestawał mnie penetrować. Mój korpus wygiął się w rozkosznym bólu, a z ust wydobył się niemy krzyk.
I już było po wszystkim. Opadłam na materac bez sił, dusząc. Piotr wyszedł ze mnie i położył się obok, a jego członek wciąż był nabrzmiały. Poczułam się samolubnie, chciałam odwdzięczyć się za te niesamowite doznania. Podniosłam się i objęłam jego członek dłonią. Czułam wyraźnie każdą żyłkę i nierówność, które niewiele wcześniej zaspokoiły moje żądze. Już nachylałam się ku niemu z rozchylonymi wargami, kiedy to Piotr pociągnął mnie do siebie za ramiona.
- Hola, hola! - zaśmiał się - A cóż to za nieczyste myśli przychodzą ci jeszcze do głowy. Pojęczałaś, to teraz leż i przytul się.
Objął mnie mocno i pocałował w głowę. Mimowolnie uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy nie myśląc absolutnie o niczym.

niedziela, 2 listopada 2014

Interwencja

- Co tu się dzieje?! - krzyknął Alek wychodząc ze swojego pokoju, a minę miał niezadowoloną. Jednak niezadowolenie ustąpiło miejsca przerażeniu, kiedy zobaczył mnie trzęsącą się jak galareta i szlochającą. Natychmiast podbiegł do nas.
- Sonia co się stało?? Mów zaraz.
Popatrzyłam na niego i już chciałam mu wszystko powiedzieć, lecz niestety kolejne słowa ginęły w moim łkaniu. Alek spojrzał pytająco na Piotra.
- Ktoś tam był. - oznajmił Piotr - Ktoś był u niej i uciekł oknem.
Alek bez słowa wszedł do mojego pokoju, a Piotr objął mnie mocniej. Słyszałam jak mój brat sprawdza podejrzane zakamarki i zamyka okno.
- Pusto. -  powiedział kiedy skończył - Mówcie jeszcze raz, tylko dokładnie co się wydarzyło?
- Nie tutaj - syknął Piotr - Pobudzimy waszych rodziców.
- Może właśnie trzeba to zrobić?? - zbulwersował się Alek - Jakiś psychol był u mojej siostry w pokoju, trzeba wezwać policję!
- Najpierw niech Sonia nam opowie co właśnie przed chwila miało miejsce, a później będziemy działać.
- Stary, ty chyba oszalałeś. - Alek wyciągnął swój telefon komórkowy. - Dobry wieczór, chciałem zgłosić włamanie...

Chwilę później siedzieliśmy w salonie razem z rodzicami. Nie płakałam już, lecz dalej nie mogłam stłumić dreszczy.
- Soniu o co chodzi? Jakie włamanie? O czym Alek mówi? - zapytała roztrzęsiona mama.
Wzięłam głęboki wdech zimnego powietrza do płuc i zaczęłam od początku.
- Wróciłam od Alicji i poszłam do siebie na górę. Potem... - zawahałam się - Potem przyszedł do mnie Piotr...
Spojrzałam ukradkiem na rodziców, poruszyli się niepewnie. gdyby nie okoliczności na pewno dostała bym reprymendę za te nocne odwiedziny.
- Przyszedł Piotr - powtórzyłam nieśmiało - A kiedy wychodził... -  mój głos znowu się załamał, zaczęłam szlochac. W sumie to nei wiedziała co nam dalej powiedzieć, dalej wszystko działo się poza moimi plecami. Na szczęście z pomocą pośpieszył mi Piotrek.
- Kiedy wychodziłem Sonia chciała mi jeszcze coś powiedzieć, więc odwróciłem się i wtedy to zobaczyłem...
- To? - przerwał mu tata.
- Znaczy jego, proszę pana. znaczy się tego włamywacza. Widziałem jego cień, jak przebiegał przez pokój do okna. wyciągnąłem Sonię na korytarz i wbiegłem za nim do pokoju, ale niestety uciekł zostawiając otwarte okno.
Ding! - zabrzmiał dzwonek do drzwi.
- To na pewno policja. - Alek poderwał się z sofy.
Za drzwiami stało dwóch funkcjonariuszy. Kiedy weszli do salonu musieliśmy jeszcze raz opowiedzieć im całe zajście. Następnie, jeden z  policjantów poprosił o pokazanie miejsca zbrodni.
- Proszę na górę. - powiedziałam i zaprowadziłam mężczyznę do swojej sypialni, towarzyszył nam Piotr, wciąż cały blady.
- Czy przez to okno uciekł włamywacz? - zapytał policjant.
Piotr skinął głową i złapał mnie za rękę.
- Nie widzę śladów włamania. Pewnie zostawiłaś okno otwarte. - zwrócił się do mnie oskarżycielsko.
-Ależ skąd! - żachnęłam się - To okno zawsze jest zamknięte. I po dzisiejszym dniu nadal pozostanie, pomyślałam.
Jednak mina funkcjonariusza, wskazywała na to, że chyba jednak nie do końca wierzy moim słowom.
- Dobrze, wróćmy na dół, do waszych rodziców. Muszę zadać wam jeszcze kilka pytań i spisać protokół.
I faktycznie. W salonie zostałam zasypana pytaniami. Począwszy od moich danych osobowych, poprzez wypytywanie o moich wrogów i podejrzane znajomości, aż do pytania "Czy w ostatnim czasie ktoś mnie śledził?" Pomyślałam wtedy o tym dziwnym przeczuciu, które dopadło mnie kiedy wracałam od Alicji. Śledczy musieli zauważyć moje zawahanie.
- Pani Soniu? Czy ktoś panią prześladował? - zapytał policjant, który poprosił o wskazanie mojej sypialni.
- Nie, nie.. Nikt mnie nie śledził. - zarzekłam się - Nic mi o tym nie wiadomo - dodałam kiedy mężczyzna znowu zrobił powątpiewającą minę.
- Dobrze to wszystko na razie. Sprawdzimy jeszcze czy wasze sypialnie są bezpieczne.
Tym razem funkcjonariusze udali się do góry z rodzicami, a my zostaliśmy w salonie.
Poczułam na sobie spojrzenia chłopaków.
- Sonia? - Zaczął Alek.- Chcesz nam coś powiedzieć?
- No.. Nie wiem... - znów się zawahałam - Bo jak wracałam od Alicji, to tak jakoś...
- Tak jakoś, co ? -  dopytywał się Alek, świdrując mnie wzrokiem.
- To tak jakby miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, ale nikogo nie widziałam.
Dorośli zaczęli schodzić po schodach. Słyszeliśmy jak policjanci, już stojąc drzwiach zapewniają, że będą nas informować na bieżąco o postępach w śledztwie.
- No dzieciaki. Do łóżek. - zarządził tata. - Nie bójcie się, ja będę drzemał w salonie.
- No chyba oszalałeś, że zostawisz mnie samą w sypialni!- poniósł się po domu krzyk mamy, kiedy wchodziliśmy po schodach.
Chciałam już wejść do swojej sypialni kiedy, padł rozkaz Alka.
-Sonia. Zabieraj kołdrę i do mojego pokoju.
-Zwariowałeś? Co się jeszcze dzisiaj może wydarzyć? - zbuntowałąm się. Spojrzałąm na Piotra z myślą, że stanie po mojej stronie.
-Słuchaj brata. - powiedział tylko.
Zrezygnowana zabrałam pościel i poszłam do sypialni Alka. Po drodze złapał mnie za ramię Piotrek. Miał niepewną minę, najwyraźniej zastanawiał się mi coś powiedzieć czy też zachować to dla siebie.
- Soniu... - zaczął- Ja nie jestem pewien czy to był włamywacz...
- Jak to ? - zamrugałam zdezorientowana.
- Nie jestem pewien czy to w ogóle był człowiek...
Pościel wypadła mi z rąk.
- Co ty bredzisz?! Nie chce tego teraz słuchać!
Pociągnęłam Piotra za sobą. Nie ma mowy! Dzisiaj śpimy wszyscy w trójkę razem.

niedziela, 12 października 2014

Nieoczekiwana wizyta

Pogoda zmieniła się kiedy opuściłam dom Alicji. Zaczęło wiać, więc przyśpieszyłam kroku. Po drodze myślałam o niecodziennym pomyśle mojej przyjaciółki i o tym jak przedstawie ten plan Piotrowi.Wiatr wzmagał się i ciął bezlitośnie moją twarz.
Na szczęście byłam już niedaleko. Kiedy już miałam otworzyć furtkę dopadło mnie dziwne przeczucie, więc zatrzymałam się i odwróciłam. Wszystko wyglądało jak zawsze, nic nadzwyczajnego. Jednak odniosłam wrażenie, że ktoś mi się przygląda. Wzruszyłam ramionami i  szybko pokonałam ogródek.
-Jestem! - krzyknęłam oznajmiająco.
Niestety odpowiedziała mi cisza. Niewiele myśląc udałam się do swojego pokoju.
Położyłam się na łóżku z telefonem w ręce i z nudów zaczęłam przeglądać kolejne okienka i aplikacje.
skrzyp...
Zamarłam. Wytężyłam słuch.
skrzyp...
Bacznie rozejrzałam się po pokoju, rzuciłam okiem na szafę, biurko... Jednak nie mogłam zlokalizować  skąd pochodzą te dziwne odgłosy. Wróciłam więc do przeglądania telefonu, kiedy to ktoś zapukał do moich drzwi.
-Proszę. - powiedziałam.
-Hej - zobaczyłam w drzwiach sylwetkę Piotra - Jak tam?
-Dobrze - odpowiedziałam robiąc mu miejsce obok siebie. - Tylko pogoda się zepsuła kiedy...
skrzyp...
- Ciii!
Zatrzymałam Piotra gestem. Znowu ten dźwięk!
- Co się...
- Ciii!
Nadsłuchiwałam. Nic. Wszystko ucichło. Spojrzałam na Piotra, który przyglądał mi się zaniepokojony.
- Słyszałeś?
- Co? - wyczułam napięcie w jego głosie.
- Ten dźwięk... -  byłam zdezorientowana.
- Soniu jaki dźwięk? Nic nie słyszałem.
Piotr usiadł na moim łóżku i bacznie mi się przyglądał.
- Dobrze się czujesz? - zapytał-  Chyba to spiskowanie nie wychodzi ci na dobre. Najwyższy czas spać.
Piotr zabrał mi telefon z rąk i ułożył do snu.
- Dobranoc. Porozmawiamy jutro. - powiedział, całując mnie w czoło, po czym wstał i wyszedł z pokoju.
-Piotr, zaczekaj. -  zawołałam i pobiegłam za nim do drzwi.
Na korytarzu chłopak odwrócił się w moją stronę, uśmiechnął się do mnie, lecz niemal natychmiast na jego twarzy wymalował się wyraz osłupienia.
- O co chodzi? - zdążyłam zapytać, gdy Piotr rzucił się w moją stronę, wyciągając mnie brutalnie za ramię w głąb korytarza.
Trzask!
-Aaa!- krzyknęłam.
Piotr wleciał jak burza do mojej sypialni, a ja stałam osłupiała, opierając się plecami o ścianę. Zaczęłam trząść się ze zdenerwowania i próbowałam ustalić co się właśnie wydarzyło.
Piotr podbiegł do mnie, chwytając mnie za ramiona.
- Soniu, kto to był?-  zapytał rozchwianym głosem.
- Co? Kto? - patrzyłam Piotrowi w oczy przerażona.
Czyżbym się nie przesłyszała? Nie uroiłam sobie tych dziwnych dźwięków? Czy możliwe, że w mojej sypialni był jeszcze ktoś? Coś?
Wyrwałam się z objęć chłopaka i pobiegłam do swojego pokoju. Rozejrzałam się szybko w około, wszystko wyglądało jak przed interwencją Piotra. Poza oknem. Było otwarte.
Poczułam, że ktoś obejmuje mnie ramieniem.
- Już dobrze. - uspokoił mnie Piotr.
Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać.





wtorek, 5 sierpnia 2014

HEJ!
Chciałam przeprosic za przerwę w postowaniu... Jednak z przyczyn osobistych niestety tak wyszło...
Posty oczywiście będą się pojawiac, ale rzadziej niż dotychczas(nie na zawsze oczywiscie :)). Jeżeli jesteście cierpliwi i ciekawi co dalej z losami bohaterów zapraszam do śledzenia bloga:)
Jeszcze raz gorąco przepraszam:*

piątek, 4 lipca 2014

Intryga



Stanęliśmy w przedpokoju ociekający wodą. Było o strasznie zimno i dostałam gęsiej skórki. Piotrek przyniósł mi z łazienki ręcznik, zostawiając po drodze mokre ślady, ku niezadowoleniu mamy.
-Dziękuję – powiedziałam, kiedy ręcznik znalazł się na moich ramionach.
Tata wyłonił się nie wiadomo skąd i lustrował nas z niepewną miną.
- A wam to co się stało?
- Piotrek wpadł do basenu, a ja próbowałam go wyciągnąć. Ale jak widzisz oboje zażyliśmy lodowatej kąpieli.
Tata uśmiechnął się i polecił nam abyśmy poszli się przebrać. Posłusznie udaliśmy się więc na schody prowadzące do naszych pokoi.
-Czuję, że Alek nie dam nam spokoju – powiedział Piotr.
-Masz rację. Trzeba jakoś odwrócić jego uwagę, bo zamieni nam te wakacje w koszmar.
- Myślisz o tym samym co ja? – chłopak uśmiechnął się przebiegle.
- Nooo. To by mogło wypalić, ale niestety rodzice już wrócili i mogli by coś zauważyć.
Piotr zamrugał zdezorientowany.
- O czym ty mówisz?
- To nie chciałeś go zamknąć w piwnicy? – zapytałam niewinnie.
- Nie, głuptasie! Myślałem o Alicji.
Że co robił?? Wymierzyłam mu lekki policzek.
- Nie, nie. Sonia, nie w tym sensie. – powiedział osłaniając głowę.
A no tak, przecież, że nie w tym sensie. Zawsze wszystko jest „nie w tym sensie”
- Możemy przecież dopilnować, żeby Alek spędził czas z Alicją, zamiast uprzykrzać nam życie.
- Hmm. W sumie to, to przebija pomysł z piwnica. Muszę się najpierw z nią spotkać i pogadać na ten temat.
Zamknęłam się w swoim pokoju i przebrałam w suche ubrania. Następnie zatelefonowałam do Alicji.
- Halo?- usłyszałam po drugiej stronie.
- Cześć! Tu Sonia. Słuchaj, chciałabym się  tobą spotkać. Mam pewną sprawę.
- Coś z Piotrem?- zaciekawiła się
- Noo mniej więcej…
- Opowiadaj!
- Opowiem jak się spotkamy.
- Ok! Zapraszam do siebie.
Niebawem byłam już w drodze i zastanawiałam się jak wytłumaczę tę całą sytuacje. Czyżbym była z Piotrem w takiej koalicji, że spiskuję przeciwko własnemu bratu? Kiedy dotarłam na miejsce nacisnęłam dzwonek do drzwi. Niemal natychmiast pojawiła się Alicja, uśmiechając się od ucha do ucha. Usiadłyśmy w kuchni przy filiżance kawy, a ja zaczęłam przedstawiać jak się sprawa ma.
- To znaczy, że sprawy z Piotrem mają się dobrze. – Ucieszyła się Alicja.
- Nawet lepiej niż dobrze, mogę powiedzieć, że ty i Alek zostaliście z tyłu.
- Och! O to się nie martw, To da się załatwić. Załatwię wam kilka dni wolnego od Alka. Tylko nie naróbcie jakiegoś nieszczęścia. –popatrzyła na mnie znacząco.
- Ja i nieszczęście?  No co ty… Przecież znasz mnie.
- No właśnie dlatego jestem pełna obaw.
Opowiadałam Ali o moich momentach z Piotrem i widziałam wypieki na jej twarzy. Alicja jako urodzona intrygantka na pewno była w siódmym niebie.
- Jeejku, to takie romantyczne. – wzdychała – Jestem pewna, że wyjdzie z tego coś pięknego.
- O czym ty mówisz? – zapytałam gasząc jej zapał – To tylko wakacyjny romans, nic więcej.
Alicja spoważniała.
- Nie mów tak, nie wiesz tego przecież.
-Właśnie, że wiem. Nie żywię do Piotra żadnych poważnych uczuć. Nie mogę się zbytnio przyzwyczajać…
- A to dlaczego? – zaciekawiła się.
- Nie bez powodu Alek tak świruje… Powiedział, że Piotr zalicza panienki na prawo i lewo…
-Poważnie? – zdziwiła się Alicja – Nie powiedziałabym.
- No ja też, lecz Alek zna go lepiej ode mnie. Skoro tak mówi, to ja mu wierze na słowo.
Po odbyciu pogadanki udałyśmy się do pokoju Ali. Był to mało to małe, przytulne pomieszczenie z różanym motywem na ścianach oraz łóżkiem z wysokimi kolumienkami. Sypialnia urządzona bardzo klimatycznie.
- No dobrze – zaczęła – Skoro już ustaliłyśmy, że potrzebujecie z Piotrem trochę czasu dla siebie, zastanówmy się jak zaplanować dzień Alkowi.
Alicja podeszła do komody stojącej naprzeciw łóżka i otworzyła pierwszą szufladę. Wyjęła z niej czerwony biustonosz o prostym kroju.
- I jak? -  zapytała przykładając go do siebie.
- Zdajesz sobie sprawę w jak duże zakłopotanie mnie wprawiasz, zważywszy na fakt, że wiem dla kogo go zakładasz?
- Wyobraź sobie w takim razie, że zakładam go dla ciebie. – zaśmiała się – To jak?
- W sumie to nie wiem. – zastanowiłam się -  Przymierz.
Alicja odwróciła się i zdjęła bluzkę oraz stanik, który miała na sobie. Jej kościste łopatki obsypane były uroczymi piegami.
- Więc? – zapytała, prezentując się w czerwonej bieliźnie.
- Nieee. Chyba trochę za grzeczny.
Alicja sięgnęła ponownie do szuflady i wyjęła czarny gorset, pokazując mi go w geście zapytania.
- Fajny, przymierz.
Wyglądała bardzo ponętnie, jednak kto teraz nosi gorsety?
- Przegięłaś w drugą stronę mała ladacznico – uśmiechnęłam się – skąd go masz?
- Dostałam w prezencie, ale nie miałam okazji nigdy go założyć.
- Ok, dawaj dalej.
Tym razem z szuflady wyskoczyła uszyta bardotka z czarnej koronki. Alicja natychmiast ją ubrała.
-Wow – westchnęłam. – Mamy zwycięzcę.
 Bielizna prezentowała się bosko, była zmysłowa i delikatna, lecz jednocześnie nadawała ciału zdecydowany wyraz.
- Zamknij oczy to ubiorę dół.
Posłusznie wykonałam polecenie. Byłam ciekawa efektu.
- Już.
Alicja miała na sobie czarne figi również uszyte z koronki. Jej ciało robiło niesamowite wrażenie, wyglądała jak modelka z okładek magazynów.
- Wyglądasz niesamowicie-  zachwyciłam się.
- Myślisz, że mu się spodoba? -  zapytała siadając obok mnie na łóżku.
- Jeżeli mnie się podoba, to każdemu się spodoba. Tylko nie rób nic głupiego.
- Postaram się. Ty również. Pamiętaj, że jesteś damą. – zażartowała.
Ala założyła ubranie, a ja zaczęłam zastanawiać się jak spędzę z Piotrem swój czas wolny od Alka.


_______________________________________
Hej! A Wy jak chcielibyście pokierować losami bohaterów:)? Razem możemy stworzyć coś fajnego! Czekam na wasze pomysły:*

piątek, 27 czerwca 2014

Alek - niszczyciel wzniosłych chwil



Zbiegłam po schodach zwabiona zapachem przyrządzanego obiadu. Mama krzątała się po kuchni, mrucząc coś pod nosem. Pomyślałam, że przeklina z powodu poprzestawiania garnków i przypraw.
- Cześć mamo.
- Cześć córeczko, co słychać? – odpowiedziała
- A nic ciekawego. Jak wyjazd?
- Całkiem dobrze, pogoda dopisała. Bardziej mnie jednak interesuje poranna awantura.
Mama patrzyła na mnie wyczekująco. Co by jej tu powiedzieć…
-Oj to nic takiego… Nie chciałam tylko, żeby Alek się pobił z Piotrem.
- Dlaczego chłopcy mieliby się bić?- mama zrobiła przerażona minę.
- Noo… - wyjąkałam – Alek zobaczył jak rano wychodziłam z pokoju Piotrka i trochę się chyba zdenerwował.
- Czy mogę cię zapytać co tam robiłaś?
- Oj mamo… Poszłam szukać żelazka. -  Postanowiłam trzymać się jednej wersji – Wiedziałam, że Piotr jest już na dole.
Mama tylko uniosła brew w geście politowania, wiedziałam, że już mnie rozgryzła.
- Soniu, dobrze wiem, że nigdy nie prasujesz i nie nabierzesz mnie na to. Co tam tak naprawdę robiłaś?
- To nic takiego, po prostu musiałam się  z nim rozmówić.
- I nie mogło to poczekać do śniadania? Czyżbyście mieli jakieś tajemnice?
Moje serce przyśpieszyło kiedy mama zaczęła świdrować mnie wzrokiem.
- Ja i Piotr?  Tajemnice? Mamo daj spokój. – Ucięłam szybko temat. – Gdzie tata i chłopacy?
- W ogrodzie, rozkładają basen.
Świetnie, pomyślałam. Jakby nikt nie mógł zrobić tego wcześniej.
Wkrótce zjedliśmy wspólnie obiad, podczas którego rodzice opowiadali o swoich wczasach we Włoszech. Najbardziej zainteresowany oczywiście był Piotr, zagadywał i wypytywał o szczegóły wycieczki, natomiast Alek i ja siedzieliśmy w milczeniu, grzebiąc widelcami w talerzach.
- Tato, napełniliście już basen? – zapytałam, chcąc przerwać ich paplaninę.
- Tak, ale woda jest jeszcze lodowata. Dopiero jutro będzie można pływać.
Wykrzywiłam twarz w grymasie. Na zewnątrz było około trzydziestu stopni więc szykował się kolejny dzień w piekle.
Poczułam nagle jak ktoś dotyka mojego uda, podskoczyłam nieznacznie zaskoczona.
- Raczej  już dzisiaj wskoczymy do wody, pogoda na pewno da nam się we znaki. – powiedział Piotr patrząc na mnie. Zerknęłam pod stół, nie myliłam się, ręka chłopaka beztrosko i jednoznacznie gładziła moją nogę. Uderzyło mnie gorąco, nie wiedziałam co zrobić. Poczułam się niezręcznie, on chyba oszalał, że obmacuje mnie przy stole, przy obiedzie.
- To ja już podziekuję. – wstałam od stołu i poszłam włożyć pusty talerz do zmywarki.
Udałam się do swojego pokoju, by przebra
ć się w strój kąpielowy. Chciałam zażyć trochę słońca przy basenie. Nie dawało mi spokoju to, co pwoiedział mi Alek. Czy Piotr chce się tylko zabawić przez te wakacje? Przecież jest dla mnie taki miły i w ogóle. Nie powiennam się tym aż tak przejmować, w końcu nie szukam poważnego związku.
W ogrodzie na leżaku, siedział mój braciszek. Nie wiedziałam jednak czy ma otwarte oczy ponieważ miał ubrane okulary przeciw słoneczne. Przemknęłam się po cichu obok niego, chcąc niezauważona położyć się z drugiej strony, za basenem.
- Widze cię. – usłyszałam za plecami.
- Ja ciebie też – prychnęłam, maszerując dalej w upatrzone miejsce. Rozłożyłam ręcznik na trawie i położyłam się na nim. Słońce grzało rozkosznie, a woda w basenie kusiła. Basem był duży i głęboki, cudownie byłoby w nim popływać. Zaczęłam się zastanawiać, kiedy Piotr do nas dołączy, a wiedziałam, że dołączy na pewno. Położy się obok Alka? Czy też obok mnie? Pewnie będzie miał ciężki orzech do zgryzienia.
Nie musiałam długo czekać, aby się przekonać. Piotrek pojawił się z leżakiem i dwoma puszkami piwa. Wiedziałam już, że dotrzyma towarzystwa Alkowi. Eh… No trudno. Widziałam jak o czymś szepczą, spoglądając na mnie co jakiś czas.  Po chwili Alek wstał zdenerwowany.
- Ej ! Stary, poczekaj – zawołał za nim Piotr.
Alek wrócił na swoje miejsce, ale widziałam, że robi to niechętnie. Chłopcy rozmawiali jeszcze chwilę, po czym zamilkli, sącząc alkohol. Domyśliłam się, że rozmawiają co najmniej o dzisiejszym poranku.
Obiecałam sobie, zapytać o to później Piotra. Póki co zamknęłam oczy i przysnęłam na słońcu.
Z drzemki wyrwał mnie mokry pocałunek, nade mną pochylał się Piotrek i szczerzył głupio zęby.
- Czego? – zapytałam kulturalnie.
- Ciebie najlepiej. – odpowiedział wesoło, kładąc się obok mnie.
- O czym gadaliście?
- O tobie. – Piotrek zaczął skubać płatki zerwanej stokrotki.
- O mnie? – zdziwiłam się. – I jakie wnioski?
- Alek dał mi dość wyraźnie do zrozumienia, że mam się do ciebie nie zbliżać?
- Ale?
- Ale wynegocjowałem co nieco po groźbą obicia gęby.
Parsknęłam śmiechem. Alek chyba naprawdę się przejął.
- Musisz mu przyznać, że troszczy się o ciebie.
- Potrafię zadbać o siebie, nie potrzebuję opiekunki.
- Z pewnością, ale ja potrzebuje – powiedział puszczając mi oczko.
Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Poczułam jego zapach i ciepło bijące z jego ciała, odwzajemniłam pocałunek. Ręka Piotra  wędrowała po moich plecach, aż w końcu wylądowała na pośladkach, ściskając je lekko, przez co westchnęłam cicho, niestety nie uszło to uwadze Piotra, który uśmiechnął się  z satysfakcją.
-Spadaj! – zaśmiałam się wstając z ręcznika, a Piotr uczynił to samo.
Podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce. O nie, tylko nie to.
- Chyba nie będziesz tak schematyczny i nie wrzucisz mnie do basenu.
- Nie jestem zbytnio kreatywny. – powiedział, trzymając mnie już nad wodą.
- Piotrek, proszę cie. Nie bawi mnie to. -  piszczałam, zaciskając swoje ramiona kurczowo na jego szyi.
- Dobrze, załatwimy to inaczej.
Chłopak, nadal mając mnie w objęciach, szybko ściągnął buty i zaczął wchodzić na basenową drabinkę. Na moje nieszczęście jednak pośliznął się na jednym z ostatnich stopni i oboje wpadliśmy do wody. Była naprawdę zimna! Moje rozgrzane ciało przeżyło szok termiczny. Wstrzymałam oddech kiedy zanurzyłam się pod wodę.
- Ty idioto! – krzyczałam kiedy już moja głowa znalazła się ponad taflą cieczy.
- Przepraszam – powiedział między salwami śmiechu
Jak on mnie lubi denerwować! Zaczęłam okładać go pięściami, lecz Piotr bez większego wysiłku złapał mnie za nadgarstki.
- Nie denerwuj się tak – powiedział – przecież to ja jestem bardziej poszkodowany. Wskoczyłem dla ciebie w ubraniu do wody.
Spojrzałam na niego. Faktycznie. Piotrek miała na sobie koszulkę i spodenki. Zachciało mi się śmiać.
- Ściągaj te łachy – powiedziałam, zdejmując już jego T-shirt.
 Spojrzałam na jego starannie wyrzeźbiony brzuch, poczułam niepohamowaną ochotę wymacania go z każdej strony. Jednak wiedziałam, że moja chcica przywoła na twarz Piotra bezczelny uśmieszek. Pociągnęłam go na kolana, aby nasze głowy całkiem ukryły się za brzegami basenu, woda sięgała nam teraz po szyję. Ujęłam twarz chłopaka w dłonie, całując go namiętnie, odpowiedział tym samym, zgrabnie przechodząc z pocałunku do pieszczenia ustami mojej szyi i ramiom. Westchnęłam, tym razem nieco odważniej i głośniej niż poprzednio. Wzięłam do ust płatek ucha Piotra i lekko przygryzłam, na co chłopak przycisnął mnie bardziej do siebie. Oplotłam go nogami w pasie, napierając na niego swoja kobiecością.
- Mmm, właśnie tak maleńka – mruczał mi do ucha, co podniecało mnie jeszcze bardziej. – Od samego rana mam na ciebie ochotę.
Poczułam jak dłoń Piotra wsuwa się powoli między moje nogi. Patrzył mi w oczy, co mnie onieśmielało, lecz jemu najprawdopodobniej sprawiało uciechę.
- Tylko mnie znowu nie pobij- szepnął zadziornie, dotykając moich intymnych miejsc.
Pieszczoty stawały się coraz intensywniejsze, a ja czułam, że zaraz eksploduję. No i stało się…
Zacisnęłam palce na ramionach Piotra i wstrzymałam oddech. Czułam, mimo lodowatej wody, jak po moim ciele rozpływa się rozkoszne ciepło. Spojrzałam na Piotra, przywołując się do rzeczywistości, mimo, że nadal moje ciało przechodziły dreszcze. Chciałam go skarcić, dogryźć lub po prostu coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Znowu moja pewność siebie została stłamszona przez testosteron.
- Już tak nie udawaj – powiedział, dając mi szybkiego buziaka w usta – Masz ten orgazm wypisany na twarzy.
Nie zdążyłam się nawet zaczerwienić, ponieważ  znikąd pojawił się Alek wylewając nam na głowy wiadro wody.
- Wynocha mi stąd!!!

_________________________________
Cześć! Przepraszam, że tak długo zwlekałam z postem, ale za mną totalnie zakręcone dni... Dodaje kolejną notkę, mam nadzieję, że wynagradza czekanie :)

czwartek, 19 czerwca 2014

Ups! Wyszło na jaw

Alek patrzył na nas podejrzanie, miał zdezorientowaną minę.
- Mam zapytać? – powiedział.
- O co? – odpowiedziałam niewinnym głosem.
- Aha. Czyli lepiej nie.
- O co chcesz zapytać? – zaciekawił się Piotr.
- O to czemu moja siostra wylazła goła z Twojego pokoju. – Alek podniósł głos na Piotra.
 O nie… Jeszcze nadopiekuńczego brata mi potrzeba do szczęścia…
- Sonia, co robiłaś goła w moim pokoju? – zapytał Piotra z wielkimi oczami.
- O matko dajcie spokój. Poszłam szukać żelazka, a po drugie wcale nie byłam goła. Alek opamiętaj się i przestań bredzić.
- Sama przestań bredzić. Chcesz mi wmówić, że nagle zaczęłaś prasować swoje ciuchy?
- Człowieku co się  z tobą dzisiaj dzieje? Od kiedy interesujesz się moją garderobą?
Niestety wiedziałam, że Alek nie da się tak łatwo spławić błahym kłamstwem o żelazku.
- Od kiedy łazisz goła po pokoju jakiegoś faceta! – zdenerwował się.
- Jak to jakiegoś faceta? Tak teraz nazywasz swoich przyjaciół?
Piotr oglądał naszą kłótnię niczym interesujący mecz ping-ponga, jednak kiedy wyczuł zagrożenie, próbował ukradkiem wyjść z kuchni. Na jego nieszczęście Alek to zauważył.
- Gdzie się wybierasz? – powiedział, łapiąc Piotra za ramię.
Atmosfera się zagotowała. Wiedziałam, że Alek za chwilę wpadnie w szał i musiałam go powstrzymać przed uszkodzeniem Piotra.
- Zostaw go kretynie! On nic nie zrobił. – krzyknęłam, skacząc Alkowi na plecy i zakrywając mu twarz rękami.
Zaskoczony Alek krzyknął przeraźliwie i zatoczył się do tyłu pod wpływem mojego ciężaru, pociągając za sobą jeszcze bardziej zaskoczonego Piotra, który stracił równowagę i padł jak kłoda prosto pod nogi Alka.
-Złaź ze mnie! Złaź ze mnie, idiotko! – krzyczał Alek, miotając się we wszystkie strony i próbując zrzucić mnie ze swoich pleców, na co ja wczepiłam się w niego jeszcze bardziej, obawiając się spektakularnego upadku. Nagle poczułam jak zęby mojego brata zatapiają się w mojej dłoni, zaczęłam piszczeć z bólu, lecz Alek nie zamierzał mnie puścić.
- Zejdź ze mnie to cię puszczę! – wrzeszczał, zaciskając coraz bardziej szczękę.
Nie zamierzałam jednak się tak łatwo poddać, w odwecie z całej siły pociągnęłam Alka za włosy, przez co posypały się kolejne przekleństwa i wyzwiska.
- Jezus Maria! – dało się słyszeć wrzaski Piotra z podłogi, który próbował wstać, lecz za każdym razem zostawał powalony przez Alka miotającego się na oślep.
Słyszałam jak gdzieś w oddali trzaskają drzwi, jednak mój mózg skupiła się bardziej na zębach przegryzających moją skórę. Poczułam jak ktoś łapie mnie w pół, chcąc ściągnąć mnie z pleców Alka, odruchowo zamachnęłam się w stronę napastnika, wymierzając mu potężny cios. Pięść mnie zapiekła, wiedziałam już, że rozwaliłam sobie rękę. Odwróciłam głowę do tyłu i nie wierzyłam własnym oczom! Za mną stał mój tata trzymając się za twarz i przeklinając.
- Tata?!  - krzyknęłam z niedowierzaniem, zeskakując z Alka i popychając go na podłogę.
- Tato, przepraszam! – krzyknęłam podbiegając do niego.
- Jasna cholera! – tata nie był zadowolony – Wy wyście poszaleli? Co się  z wami do jasnej cholery dzieje?!
Drzwi trzasnęły ponownie i w przedpokoju pojawiła się mama, upuszczając na ziemię walizki.
- Na miłość boską! – wrzasnęła, podbiegając do Alka i wyciągając go za ucho do góry niczym małe dziecko. – Chłopcze co tu się dzieje, do jasnej cholery?
- Au! Mamo, puść, to boli!
- Wiedziałam, że to był zły pomyśl, żeby wyjeżdżać, zostawiając ich samych – zwróciła się do taty.
- Ale mamo – powiedziałam – to była tylko jedna awantura, przysięgam!
- Ty się już lepiej nie odzywaj – powiedział groźnie tata, trzymając się za nos.
-Niech ktoś mi wytłumaczy co tu się dzieje. – zarządziła mama.
- To może ja, proszę pani- powiedział słabo Piotr, wstając z podłogi.
Furia moich rodziców natychmiast ustąpiła, kiedy tylko zobaczyli Piotra.
- Piotruś, kochanie! Jak dobrze cię widzieć – powiedziała moja mam ściskając Piotra.
- Wzajemnie, proszę pani.
- Witaj Piotrze -  tata podał rękę Piotrowi – Jak ci czas minął?
- Całkiem dobrze, dziękuję. A jak wasz wyjazd?
Kiedy rodzice usiedli z Piotrem przy stole, my skorzystaliśmy z okazji i przemknęliśmy się na górę. Miałam już zamknąć za sobą drzwi, kiedy Alek zablokował je stopą.
- Nie tak prędko! – syknął, wchodząc do środka – Wytłumacz mi coś kobieto.
- Co ci mam wytłumaczyć – nadal byłam wkurzona – może ty mi powiesz co ci odbiło? Chciałeś go uderzyć, czy co?
Alek zrobił zaskoczoną minę.
- Uderzyć? O czym ty mówisz? Czyś ty zgłupiała do reszty! Jasne, że nie chciałem go uderzyć. Po prostu od jakiegoś czasu, zachowujecie się jakbyście mieli coś na sumieniu, a ja mam tego dość.
Usiadłam na łóżku i spojrzałam na swoje dłonie, lewa miała na sobie odcisk szczęki Alka, po prawej zaś spływała krew.
- Matko boska…. -  złapał się za głowę Alek. Otworzył moją szufladę ”pierwszej pomocy” i wyjął z niej wodę utlenioną i plastry.
- Ani mi się waż! – powiedziałam, widząc co zamierzą zrobić. Alek złapał moją prawą dłoń i polał obficie specyfikiem. Zapiekło. Wyrwałam rękę i podmuchałam. Alek zaczął otwierać duży plaster, ponownie więc wyciągnęłam rękę w jego stronę.
- Nieźle mu przyłożyłaś – zaśmiał się mój brat – Coś mi się wydaje, że tata nie będzie dzisiaj miał najlepszego humoru.
- Coś ty, ledwie zobaczyli Piotra i już są w niebo wzięci.
- No właśnie, może mi powiesz o co chodzi z Piotrem i z tobą?
Westchnęłam. Przyznać się? Czy może lepiej nie? Jednak Alek wyprzedził moją odpowiedź.
-Spaliście ze sobą?
- Co? – nie spodziewałam się takiego pytania – Zwariowałeś?  Skąd ten pomysł?
- No nie wiem, dodałem dwa do dwóch?
- I jak zawsze wyszło ci pięć. Nie spałam z nim.
- Ale coś was łączy? – zapytał.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, lecz zawahałam się. Co właściwie miała mu powiedzieć? Dla Alka była to jednak wystarczająca odpowiedź.
 - Wiedziałem – powiedziała zaciskając usta.
- Hej! O co ci chodzi? Nie jesteś moją matką, jestem dorosła i mogę robić co chce.
- Dorosła? Jesteś gówniarą, której się za dużo wydaje…
Poczułam się dotknięta. Jakim prawem tak do mnie mówił?
- Za to ty jesteś ten fajny i odpowiedzialny, tak?
- Nigdy tak nie twierdziłem.
 - To o co ci chodzi? Dlaczego masz coś przeciwko mnie i Piotrowi?
Widziałam, że Alek walczy ze sobą. Jednak nad męską lojalnością zwyciężyła troska o siostrę.
- Po prostu… Piotr jest moim przyjacielem…
- I to ci przeszkadza? Z tym masz problem? – Wcięłam się .
- Nie, nie z tym. Po prostu jako przyjaciel dużo rzeczy mi mówi.
- Jakich rzeczy?
- Nie chce po prostu, żebyś była jego kolejną zdobyczą.
- O czym ty mówisz? – zamrugałam z niedowierzaniem.
- Piotrek nie jest takim grzecznym chłopaczkiem, jakim się wydaje. Fajnie słuchać jego opowieści o innych dziewczynach, ale…
- Ale?
- Ale jesteś moją siostrą i nie chcę żeby cie spotkało to samo.
Alek wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą. Nie wiedziałam co myśleć i komu wierzyć. Czy mojemu bratu, który bądź co bądź nigdy mnie nie okłamał, czy Piotrowi, którego tak naprawdę ledwo znam?

sobota, 14 czerwca 2014

Kto się czubi....



Kiedy obudziłam się rano Piotra już nie było. Przeciągnęłam się , myśląc jak wczorajsza noc mogłaby się potoczyć gdybym zachowała się inaczej. Wstałam z łóżka i chciałam zdjąć z siebie piżamę, ale z przerażeniem stwierdziłam, że piżamy nie było! Stałam w samych majtkach na środku pokoju i gorączkowo myślałam, co wydarzyło się po moim zaśnięciu. Cholera jasna, co ten kretyn mi zrobił. Postanowiłam się z nim rozprawić. Spojrzałam na zegarek, było wcześnie Alek powinien jeszcze spać. Narzuciłam na siebie koszule i ruszyłam do sypialni Piotra. Bez pukania wtargnęłam do pokoju, chłopak podskoczył jak oparzony.
- Tyyy! – syknęłam wskazując na niego palcem.
Zaśmiał się cicho, ale wiedziałam, że jest przerażony moją furią. W miarę jak zbliżałam się do niego, Piotrek ostrożnie cofał się do tyłu. Kiedy natrafił na ścianę, podniósł ręce w obronnym geście. Doskoczyłam do niego jednym susem i łapiąc go za koszulkę na piersiach, prawie krzyknęłam:
- Coś ty mi wczoraj zrobił, ty świnio!?
Zaczęłam okładać go pięściami, ale Piotr najwyraźniej uznał, że to bardzo zabawne, bo już prawie dusił się ze śmiechu, co rozzłościło mnie jeszcze bardziej.
- Sonia, Sonia! Przestań! To był tylko żart. Przepraszam.
Chłopak złapał za moje nadgarstki  i trzymając mnie na odległość wyciągniętych rąk próbował się wytłumaczyć. Nie poddałam się jednak i kopnęłam go w brzuch. Piotrek zgiął się w pół i osunął na kolana, a później na podłogę.
-Okey, teraz mam za swoje – powiedział zbolałym głosem.
Moja złość ustąpiła współczuciu, jednak nadal nie wiedziałam co ten zboczeniec mi zrobił . Stanęłam nad nim i położyłam swoją stopę na brzuchu chłopaka, gotowa zadać mu ból po raz kolejny.
-Gadaj – powiedziałam patrząc na niego z góry.
-Taka śliczna, a taka agresywna – powiedział uśmiechając się.
Widocznie jeszcze nie dostał nauczki, więc wcisnęłam swoją stopę w żołądek Piotra. Jęknął i złapał mnie za kostkę przewracając na podłogę. Pośpiesznie mnie unieruchomił w obawie przed kolejnymi ciosami.
- Soniu, przepraszam – powiedział, trzymając mnie za ramiona – Do niczego nie doszło , nie zrobiłbym ci tego przecież. Nie wiem co mnie napadło, to miał być tylko żart. Przepraszam cie najmocniej na świecie!
Piotr nachyli się do mnie i pocałował mnie, a złość natychmiast się ulotniła. Moje ciało się rozluźniło i poddało pieszczocie.
-Widziałeś mnie nago ty zboczeńcu – powiedziałam.
-Tylko trochę – odpowiedział śmiejąc się – I wcale nie nago, nie przesadzaj.
CHLAST! Bez zawahania wymierzyłam chłopakowi policzek.
-Zasłużyłem – powiedział ze skrucha – Przepraszam, że jestem takim idiotą.
-Głupi kretynie, nie  chcę więcej słyszeć o twoich głupich pomysłach.
-Nie złość się już na mnie. Wiem, że to było niepoważne, ale nie mogłem się powstrzymać, masz takie piękne ciało.
O matko… na moją twarz powróciły znajome rumieńce.
- Jesteś taka pociągająca kiedy się rumienisz - Piotr zaczął rozpinać jedna ręką moja koszulę, druga zaś uwięził moje nadgarstki nad głową w dość solidnym uchwycie.
- Piotr, zejdź ze mnie-  ostrzegłam, ale chłopak puścił mimo uszu moja groźbę.
- Oh –jęknął, kiedy mój biust przestała okrywać koszula.
Poczułam jego pocałunki na sobie, przeszedł mnie dreszcz gdy Piotr pieścił moje sutki językiem. Oplotłam go nogami chcąc więcej, mrucząc z zadowolenia. Piotr najwyraźniej również był w siódmym niebie, poczułam to kiedy przywarł do mnie mocniej. Chłopak otarł się o mnie delikatnie kilka razy co przyprawiło mnie o zawrót głowy. Zsunął się niżej i zaczął całować moje nagie uda.
-Piotr, przestań – zaśmiałam się – To łaskocze.
Pociągnęłam go za włosy z powrotem do góry, syknął z bólu, lecz najwyraźniej nie przeszkadzało mu to.
-Przestań się wygłupiać - upomniałam go.
-Chciałbym, ale nie mogę- powiedział lustrując moje piersi -  Za bardzo mnie pociągasz.
Chciał jeszcze raz mnie pocałować, ale odepchnęłam go.
-Idź na dół - powiedziałam  rumieniąc się.
Chłopak posłusznie  wstał i posyłając mi uśmiech przez ramię wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Wstałam z podłogi, a mój puls wariował. Zapięłam koszule i wyszłam na korytarz. Pech chciał, że Alek zrobił dokładnie to samo. Stanął jak wryty i patrzył tępo na moje rozczochrane włosy i gołe nogi
- Na co się gapisz? – warknęłam.
-Eee – bąknął, wskazując rękami to na moje drzwi, to na drzwi Piotra, zastanawiając się czy aby na pewno przez noc nikt nie dokonał w domu remontu i przemeblowania, po czym bezradnie wzruszył ramionami i cofnął się do swojego pokoju.
Chichocząc pobiegłam do siebie. Ubrałam się i poszłam do łazienki umyć zęby. Chłopcy już byli na dole.