Był pierwszy dzień wakacji, a tak konkretnie to siódma rano, wiec jakby na to nie patrzeć, blady świt, zwłaszcza w wakacje.
A wiec… jak to było? aaa tak, już pamiętam:
Alek biegł, i biegł, i biegł… co ja mowie?! on pędził i to w dodatku
prosto na mnie! Aaa! o matko! o matko! Tak myślę, że chyba zemdlałam, a
potem dostałam jakichś drgawek czy coś i przysięgam, usłyszałam tak
jakby głos, z przestworzy: „wstaawaj! wstaaaawaj!”
Otworzyłam oczy jak opętana, zobaczyłam nad sobą Alka, który potrząsał za moje ramiona.
-Czyś Ty zgłupiał?!- krzyknęłam
I żeby tak rodzony brat? Za jakie grzechy, ja pytam ?
- Noo księżniczko, podnoś swój tyłek. No już! raz, raz!
-Zabieraj się stąd, kretynie!- prychnęłam, spychając Alka na podłogę- Trochę prywatności.
Czy naprawdę w pierwszy wakacyjny poranek atrakcyjniejsze od słodkiego snu jest ściąganie mnie z łóżka?
Przeciągnęłam się tak mocno, że aż zakręciło mi się w głowie i mrucząc
pod nosem kreatywne obelgi stanęłam na nogach, czego niemal natychmiast
pożałowałam, ponieważ do pokoju wszedł Piotr i obaj zanieśli się
histerycznym śmiechem na mój widok.
Spojrzałam na siebie, ooo jaaacie… Wczoraj, przed snem byłam już tak
wykończona, że w efekcie, nie dość nie założyłam moją koszulkę
XXL, nazywaną przeze mnie potocznie piżamą, na lewo, to jeszcze tył na
przód, a tak bonusowo lewa ręka w ogóle nie trafiła tam gdzie jej
miejsce czyli do rękawa.
Niewiele myśląc wskoczyłam z powrotem pod kołdrę.
-Ty głąbie! – krzyknęłam- zawsze to robisz! nie znudziło ci się jeszcze?
zachowujesz się jak pięciolatek… Bla, bla, bla… Właściwie to treść
mojego głośnego monologu jest mało ważna, pragnę tylko zwrócić uwagę, że
pomiędzy kochającym się rodzeństwem nastąpiła ostra wymiana zdań, którą
w dość oryginalny sposób przerwał Piotr.
-Śniadanie.
-Co? – zapytaliśmy równocześnie.
-nooo nic- zaśmiał się Piotr – Ale jakbym powiedział, przestańcie, to byście przestali?
- Nie.- Odpowiedzieliśmy znów równocześnie, szczerząc zęby w ten sam sposób, tylko w przypadku Alka był to sposób idiotyczny.
-No tak, śniadanie to bym w sumie zjadła – mruknęłam do siebie
Zaczęłam już ponownie wstawać, kiedy chłopcy znów zaczęli parskać śmiechem.
- Aaaa!! Wynocha stąd! wynocha!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz