czwartek, 8 maja 2014

Nieoczekiwane komplikacje

Krótko po południu zapukałam do pokoju gościnnego, który zajmował Piotr.
- Proszę. – usłyszałam, więc nacisnęłam klamkę.
- Można?- zapytałam nieśmiało
- Jasne, siadaj. – Poklepał zachęcająco miejsce na łóżku obok siebie, ale ja tylko oparłam się o ścianę
- Wpadłam sprawdzić  jak sobie radzisz. Rozpakowywanie, te sprawy…
Prawda jest taka, że już  jakiś czas trochę durzę się w Piotrze. Od kilku lat nie był tylko kolegą Alka, tylko facetem baaardzo w moim typie. Głos mu zmężniał, muskulatura jak trzeba, a rysy twarzy się wyostrzyły. Dość niezręcznie było mi myśleć o nim w ten sposób, bo przecież to tylko Piotr, kolega z dzieciństwa, jednak za każdym razem gdy go widywałam mózg odmawiał mi posłuszeństwa.
- Raczej średnio jak widać – Piotr wskazał na nieruszone jeszcze bagaże – możesz mi pomoc jak chcesz bo ja jakoś nie mogę się zebrać.
Zawahałam się, czy naprawdę chce grzebać w jego rzeczach ?
- Okey – powiedziałam rozpinając zamek pierwszej torby. – Aaa więc – wymamrotałam, przebywanie z Piotrem sam na sam bardzo mnie onieśmielało – Gdzie pojechał Alek?
-Tak jak powiedział – chłopak puścił do mnie oczko – Załatwić coś.
- Co załatwić?- postanowiłam że będę nieustępliwa, ponieważ pomysły chłopaków bywały czasami niebezpieczne.
- Oj no weź, ale z ciebie maruda.
-Bo wiem czego się mogę po was spodziewać – westchnęłam, chodząc tam i z powrotem umieszczając ubrania Piotra w szafie.
-Nic takiego, pojechał po alkohol -  wzruszył ramionami
Ręce mi opadły, rodziców nie ma w domu, zero kontroli nad Alkiem  i jeszcze do tego alkohol, oj źle to wróży.
-Słuchaj Piotrek, co wy znowu kombinujecie?
-Ha ha! Nic nie kombinujemy, prawie rok się nie widzieliśmy wiec będzie co opowiadać przy piwku.
- Mam tylko nadzieje, ze przy jednym, nie piętnastu.
- Rany babciu, ale ględzisz, ile ty masz lat ? Osiemdziesiąt czy dwadzieścia?
-Tak w sumie to dziewiętnaście- zaśmiałam się.
-Oj, to tym gorzej- Piotr posłał mi swój czarujący uśmiech, widać było ze jest w  świetnym humorze. Z powodu przyjazdu? Wieczornej posiadówki? A może – puściłam wodze fantazji -  dlatego ze mnie widzi?
-Uważam, ze jesteście z Alkiem bardzo udanym rodzeństwem.
-Tak? A to dlaczego ? – zaciekawiłam się, przecież mój brat to kretyn.
-Bo jesteście kompletnie różni od siebie. Chyba nawet sama to widzisz, jak woda i ogień.  Alek zatrzymał się na poziomie czternastolatka, za to ty dorosłaś za was oboje, pomyśl tylko co on by bez ciebie zrobił?
-Pewnie czekałby w kolejce na pogotowiu – zażartowałam.
Stanęłam naprzeciwko Piotra, już miałam sięgnąć za jego plecy po kolejną torbę, tym razem mniejszą, kiedy złapał mnie za rękę. Poczułam dreszcz.
-Tę możesz zostawić dla mnie – powiedział.
-Prywatne łamane przez tajne? – zapytałam, próbując zabrać rękę, ale Piotr mi na to nie pozwolił.
- Wiesz… – Powiedział, zmuszając mnie do zajęcia miejsca obok niego – Rzadko, mamy okazję porozmawiać sam na sam. Czasami mam wrażenie, że Alek stworzył trzy swoje klony i rozkazał im być w każdym możliwym miejscu w tym domu.
-Jeden Alek to za dużo, a co dopiero czterech – uniosłam brwi.
Piotr położył się na plecach i zakrył twarz rękami. Zauważyłam, że jego koszulka się uniosła, a moim oczom ukazał się skrawek umięśnionego brzucha. Poczułam falę gorąca. Muszę stąd wyjść, pomyślałam.
- Chyba jesteś dla niego zbyt surowa Soniu – powiedział Piotr spoglądając na mnie, tym samym wyrywając mnie z rozmyślań.
-Nie sądzę Piotrze –uśmiechnęłam się. Chcąc jak najszybciej zmienić temat, ponownie sięgnęłam po tajemniczą torbę, która nadal znajdowała się za głową chłopaka. Pobodnie, z resztą jak poprzednim razem, zostałam w połowie drogi złapana za rękę.
-Mówiłem żebyś zostawiła, uparciuchu –nachylając się nad Piotrem, ponownie ujrzałam jak się uśmiecha.
-Absolutnie, nie mam zamia… – urwałam, zorientowałam się, że chłopak wpatruje się mój dekolt.
Podskoczyłam jak oparzona, a policzki mi płonęły.
- Yyy, ja.. ten.. no… Właśnie mi się przypomniało, że muszę coś zrobić. Alek zaraz powinien wrócić.
-No okey – powiedział Piotr z poważną już miną – Wiesz gdzie mnie znaleźć.
Kiedy zamknęły się za mną drzwi od pokoju gościnnego, szybkim tempem udałam się do siebie.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozmyślać o tym co zaszło. Co się ze mną dzieje? Muszę trochę wyluzować, bo jak się będę tak zachowywać cale wakacje to w końcu dostanę zawału.
-Jestem! – usłyszałam z dołu głupkowaty głos Alka.
Dzięki Bogu-pomyślałam – kretyn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz