piątek, 27 czerwca 2014

Alek - niszczyciel wzniosłych chwil



Zbiegłam po schodach zwabiona zapachem przyrządzanego obiadu. Mama krzątała się po kuchni, mrucząc coś pod nosem. Pomyślałam, że przeklina z powodu poprzestawiania garnków i przypraw.
- Cześć mamo.
- Cześć córeczko, co słychać? – odpowiedziała
- A nic ciekawego. Jak wyjazd?
- Całkiem dobrze, pogoda dopisała. Bardziej mnie jednak interesuje poranna awantura.
Mama patrzyła na mnie wyczekująco. Co by jej tu powiedzieć…
-Oj to nic takiego… Nie chciałam tylko, żeby Alek się pobił z Piotrem.
- Dlaczego chłopcy mieliby się bić?- mama zrobiła przerażona minę.
- Noo… - wyjąkałam – Alek zobaczył jak rano wychodziłam z pokoju Piotrka i trochę się chyba zdenerwował.
- Czy mogę cię zapytać co tam robiłaś?
- Oj mamo… Poszłam szukać żelazka. -  Postanowiłam trzymać się jednej wersji – Wiedziałam, że Piotr jest już na dole.
Mama tylko uniosła brew w geście politowania, wiedziałam, że już mnie rozgryzła.
- Soniu, dobrze wiem, że nigdy nie prasujesz i nie nabierzesz mnie na to. Co tam tak naprawdę robiłaś?
- To nic takiego, po prostu musiałam się  z nim rozmówić.
- I nie mogło to poczekać do śniadania? Czyżbyście mieli jakieś tajemnice?
Moje serce przyśpieszyło kiedy mama zaczęła świdrować mnie wzrokiem.
- Ja i Piotr?  Tajemnice? Mamo daj spokój. – Ucięłam szybko temat. – Gdzie tata i chłopacy?
- W ogrodzie, rozkładają basen.
Świetnie, pomyślałam. Jakby nikt nie mógł zrobić tego wcześniej.
Wkrótce zjedliśmy wspólnie obiad, podczas którego rodzice opowiadali o swoich wczasach we Włoszech. Najbardziej zainteresowany oczywiście był Piotr, zagadywał i wypytywał o szczegóły wycieczki, natomiast Alek i ja siedzieliśmy w milczeniu, grzebiąc widelcami w talerzach.
- Tato, napełniliście już basen? – zapytałam, chcąc przerwać ich paplaninę.
- Tak, ale woda jest jeszcze lodowata. Dopiero jutro będzie można pływać.
Wykrzywiłam twarz w grymasie. Na zewnątrz było około trzydziestu stopni więc szykował się kolejny dzień w piekle.
Poczułam nagle jak ktoś dotyka mojego uda, podskoczyłam nieznacznie zaskoczona.
- Raczej  już dzisiaj wskoczymy do wody, pogoda na pewno da nam się we znaki. – powiedział Piotr patrząc na mnie. Zerknęłam pod stół, nie myliłam się, ręka chłopaka beztrosko i jednoznacznie gładziła moją nogę. Uderzyło mnie gorąco, nie wiedziałam co zrobić. Poczułam się niezręcznie, on chyba oszalał, że obmacuje mnie przy stole, przy obiedzie.
- To ja już podziekuję. – wstałam od stołu i poszłam włożyć pusty talerz do zmywarki.
Udałam się do swojego pokoju, by przebra
ć się w strój kąpielowy. Chciałam zażyć trochę słońca przy basenie. Nie dawało mi spokoju to, co pwoiedział mi Alek. Czy Piotr chce się tylko zabawić przez te wakacje? Przecież jest dla mnie taki miły i w ogóle. Nie powiennam się tym aż tak przejmować, w końcu nie szukam poważnego związku.
W ogrodzie na leżaku, siedział mój braciszek. Nie wiedziałam jednak czy ma otwarte oczy ponieważ miał ubrane okulary przeciw słoneczne. Przemknęłam się po cichu obok niego, chcąc niezauważona położyć się z drugiej strony, za basenem.
- Widze cię. – usłyszałam za plecami.
- Ja ciebie też – prychnęłam, maszerując dalej w upatrzone miejsce. Rozłożyłam ręcznik na trawie i położyłam się na nim. Słońce grzało rozkosznie, a woda w basenie kusiła. Basem był duży i głęboki, cudownie byłoby w nim popływać. Zaczęłam się zastanawiać, kiedy Piotr do nas dołączy, a wiedziałam, że dołączy na pewno. Położy się obok Alka? Czy też obok mnie? Pewnie będzie miał ciężki orzech do zgryzienia.
Nie musiałam długo czekać, aby się przekonać. Piotrek pojawił się z leżakiem i dwoma puszkami piwa. Wiedziałam już, że dotrzyma towarzystwa Alkowi. Eh… No trudno. Widziałam jak o czymś szepczą, spoglądając na mnie co jakiś czas.  Po chwili Alek wstał zdenerwowany.
- Ej ! Stary, poczekaj – zawołał za nim Piotr.
Alek wrócił na swoje miejsce, ale widziałam, że robi to niechętnie. Chłopcy rozmawiali jeszcze chwilę, po czym zamilkli, sącząc alkohol. Domyśliłam się, że rozmawiają co najmniej o dzisiejszym poranku.
Obiecałam sobie, zapytać o to później Piotra. Póki co zamknęłam oczy i przysnęłam na słońcu.
Z drzemki wyrwał mnie mokry pocałunek, nade mną pochylał się Piotrek i szczerzył głupio zęby.
- Czego? – zapytałam kulturalnie.
- Ciebie najlepiej. – odpowiedział wesoło, kładąc się obok mnie.
- O czym gadaliście?
- O tobie. – Piotrek zaczął skubać płatki zerwanej stokrotki.
- O mnie? – zdziwiłam się. – I jakie wnioski?
- Alek dał mi dość wyraźnie do zrozumienia, że mam się do ciebie nie zbliżać?
- Ale?
- Ale wynegocjowałem co nieco po groźbą obicia gęby.
Parsknęłam śmiechem. Alek chyba naprawdę się przejął.
- Musisz mu przyznać, że troszczy się o ciebie.
- Potrafię zadbać o siebie, nie potrzebuję opiekunki.
- Z pewnością, ale ja potrzebuje – powiedział puszczając mi oczko.
Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Poczułam jego zapach i ciepło bijące z jego ciała, odwzajemniłam pocałunek. Ręka Piotra  wędrowała po moich plecach, aż w końcu wylądowała na pośladkach, ściskając je lekko, przez co westchnęłam cicho, niestety nie uszło to uwadze Piotra, który uśmiechnął się  z satysfakcją.
-Spadaj! – zaśmiałam się wstając z ręcznika, a Piotr uczynił to samo.
Podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce. O nie, tylko nie to.
- Chyba nie będziesz tak schematyczny i nie wrzucisz mnie do basenu.
- Nie jestem zbytnio kreatywny. – powiedział, trzymając mnie już nad wodą.
- Piotrek, proszę cie. Nie bawi mnie to. -  piszczałam, zaciskając swoje ramiona kurczowo na jego szyi.
- Dobrze, załatwimy to inaczej.
Chłopak, nadal mając mnie w objęciach, szybko ściągnął buty i zaczął wchodzić na basenową drabinkę. Na moje nieszczęście jednak pośliznął się na jednym z ostatnich stopni i oboje wpadliśmy do wody. Była naprawdę zimna! Moje rozgrzane ciało przeżyło szok termiczny. Wstrzymałam oddech kiedy zanurzyłam się pod wodę.
- Ty idioto! – krzyczałam kiedy już moja głowa znalazła się ponad taflą cieczy.
- Przepraszam – powiedział między salwami śmiechu
Jak on mnie lubi denerwować! Zaczęłam okładać go pięściami, lecz Piotr bez większego wysiłku złapał mnie za nadgarstki.
- Nie denerwuj się tak – powiedział – przecież to ja jestem bardziej poszkodowany. Wskoczyłem dla ciebie w ubraniu do wody.
Spojrzałam na niego. Faktycznie. Piotrek miała na sobie koszulkę i spodenki. Zachciało mi się śmiać.
- Ściągaj te łachy – powiedziałam, zdejmując już jego T-shirt.
 Spojrzałam na jego starannie wyrzeźbiony brzuch, poczułam niepohamowaną ochotę wymacania go z każdej strony. Jednak wiedziałam, że moja chcica przywoła na twarz Piotra bezczelny uśmieszek. Pociągnęłam go na kolana, aby nasze głowy całkiem ukryły się za brzegami basenu, woda sięgała nam teraz po szyję. Ujęłam twarz chłopaka w dłonie, całując go namiętnie, odpowiedział tym samym, zgrabnie przechodząc z pocałunku do pieszczenia ustami mojej szyi i ramiom. Westchnęłam, tym razem nieco odważniej i głośniej niż poprzednio. Wzięłam do ust płatek ucha Piotra i lekko przygryzłam, na co chłopak przycisnął mnie bardziej do siebie. Oplotłam go nogami w pasie, napierając na niego swoja kobiecością.
- Mmm, właśnie tak maleńka – mruczał mi do ucha, co podniecało mnie jeszcze bardziej. – Od samego rana mam na ciebie ochotę.
Poczułam jak dłoń Piotra wsuwa się powoli między moje nogi. Patrzył mi w oczy, co mnie onieśmielało, lecz jemu najprawdopodobniej sprawiało uciechę.
- Tylko mnie znowu nie pobij- szepnął zadziornie, dotykając moich intymnych miejsc.
Pieszczoty stawały się coraz intensywniejsze, a ja czułam, że zaraz eksploduję. No i stało się…
Zacisnęłam palce na ramionach Piotra i wstrzymałam oddech. Czułam, mimo lodowatej wody, jak po moim ciele rozpływa się rozkoszne ciepło. Spojrzałam na Piotra, przywołując się do rzeczywistości, mimo, że nadal moje ciało przechodziły dreszcze. Chciałam go skarcić, dogryźć lub po prostu coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Znowu moja pewność siebie została stłamszona przez testosteron.
- Już tak nie udawaj – powiedział, dając mi szybkiego buziaka w usta – Masz ten orgazm wypisany na twarzy.
Nie zdążyłam się nawet zaczerwienić, ponieważ  znikąd pojawił się Alek wylewając nam na głowy wiadro wody.
- Wynocha mi stąd!!!

_________________________________
Cześć! Przepraszam, że tak długo zwlekałam z postem, ale za mną totalnie zakręcone dni... Dodaje kolejną notkę, mam nadzieję, że wynagradza czekanie :)

czwartek, 19 czerwca 2014

Ups! Wyszło na jaw

Alek patrzył na nas podejrzanie, miał zdezorientowaną minę.
- Mam zapytać? – powiedział.
- O co? – odpowiedziałam niewinnym głosem.
- Aha. Czyli lepiej nie.
- O co chcesz zapytać? – zaciekawił się Piotr.
- O to czemu moja siostra wylazła goła z Twojego pokoju. – Alek podniósł głos na Piotra.
 O nie… Jeszcze nadopiekuńczego brata mi potrzeba do szczęścia…
- Sonia, co robiłaś goła w moim pokoju? – zapytał Piotra z wielkimi oczami.
- O matko dajcie spokój. Poszłam szukać żelazka, a po drugie wcale nie byłam goła. Alek opamiętaj się i przestań bredzić.
- Sama przestań bredzić. Chcesz mi wmówić, że nagle zaczęłaś prasować swoje ciuchy?
- Człowieku co się  z tobą dzisiaj dzieje? Od kiedy interesujesz się moją garderobą?
Niestety wiedziałam, że Alek nie da się tak łatwo spławić błahym kłamstwem o żelazku.
- Od kiedy łazisz goła po pokoju jakiegoś faceta! – zdenerwował się.
- Jak to jakiegoś faceta? Tak teraz nazywasz swoich przyjaciół?
Piotr oglądał naszą kłótnię niczym interesujący mecz ping-ponga, jednak kiedy wyczuł zagrożenie, próbował ukradkiem wyjść z kuchni. Na jego nieszczęście Alek to zauważył.
- Gdzie się wybierasz? – powiedział, łapiąc Piotra za ramię.
Atmosfera się zagotowała. Wiedziałam, że Alek za chwilę wpadnie w szał i musiałam go powstrzymać przed uszkodzeniem Piotra.
- Zostaw go kretynie! On nic nie zrobił. – krzyknęłam, skacząc Alkowi na plecy i zakrywając mu twarz rękami.
Zaskoczony Alek krzyknął przeraźliwie i zatoczył się do tyłu pod wpływem mojego ciężaru, pociągając za sobą jeszcze bardziej zaskoczonego Piotra, który stracił równowagę i padł jak kłoda prosto pod nogi Alka.
-Złaź ze mnie! Złaź ze mnie, idiotko! – krzyczał Alek, miotając się we wszystkie strony i próbując zrzucić mnie ze swoich pleców, na co ja wczepiłam się w niego jeszcze bardziej, obawiając się spektakularnego upadku. Nagle poczułam jak zęby mojego brata zatapiają się w mojej dłoni, zaczęłam piszczeć z bólu, lecz Alek nie zamierzał mnie puścić.
- Zejdź ze mnie to cię puszczę! – wrzeszczał, zaciskając coraz bardziej szczękę.
Nie zamierzałam jednak się tak łatwo poddać, w odwecie z całej siły pociągnęłam Alka za włosy, przez co posypały się kolejne przekleństwa i wyzwiska.
- Jezus Maria! – dało się słyszeć wrzaski Piotra z podłogi, który próbował wstać, lecz za każdym razem zostawał powalony przez Alka miotającego się na oślep.
Słyszałam jak gdzieś w oddali trzaskają drzwi, jednak mój mózg skupiła się bardziej na zębach przegryzających moją skórę. Poczułam jak ktoś łapie mnie w pół, chcąc ściągnąć mnie z pleców Alka, odruchowo zamachnęłam się w stronę napastnika, wymierzając mu potężny cios. Pięść mnie zapiekła, wiedziałam już, że rozwaliłam sobie rękę. Odwróciłam głowę do tyłu i nie wierzyłam własnym oczom! Za mną stał mój tata trzymając się za twarz i przeklinając.
- Tata?!  - krzyknęłam z niedowierzaniem, zeskakując z Alka i popychając go na podłogę.
- Tato, przepraszam! – krzyknęłam podbiegając do niego.
- Jasna cholera! – tata nie był zadowolony – Wy wyście poszaleli? Co się  z wami do jasnej cholery dzieje?!
Drzwi trzasnęły ponownie i w przedpokoju pojawiła się mama, upuszczając na ziemię walizki.
- Na miłość boską! – wrzasnęła, podbiegając do Alka i wyciągając go za ucho do góry niczym małe dziecko. – Chłopcze co tu się dzieje, do jasnej cholery?
- Au! Mamo, puść, to boli!
- Wiedziałam, że to był zły pomyśl, żeby wyjeżdżać, zostawiając ich samych – zwróciła się do taty.
- Ale mamo – powiedziałam – to była tylko jedna awantura, przysięgam!
- Ty się już lepiej nie odzywaj – powiedział groźnie tata, trzymając się za nos.
-Niech ktoś mi wytłumaczy co tu się dzieje. – zarządziła mama.
- To może ja, proszę pani- powiedział słabo Piotr, wstając z podłogi.
Furia moich rodziców natychmiast ustąpiła, kiedy tylko zobaczyli Piotra.
- Piotruś, kochanie! Jak dobrze cię widzieć – powiedziała moja mam ściskając Piotra.
- Wzajemnie, proszę pani.
- Witaj Piotrze -  tata podał rękę Piotrowi – Jak ci czas minął?
- Całkiem dobrze, dziękuję. A jak wasz wyjazd?
Kiedy rodzice usiedli z Piotrem przy stole, my skorzystaliśmy z okazji i przemknęliśmy się na górę. Miałam już zamknąć za sobą drzwi, kiedy Alek zablokował je stopą.
- Nie tak prędko! – syknął, wchodząc do środka – Wytłumacz mi coś kobieto.
- Co ci mam wytłumaczyć – nadal byłam wkurzona – może ty mi powiesz co ci odbiło? Chciałeś go uderzyć, czy co?
Alek zrobił zaskoczoną minę.
- Uderzyć? O czym ty mówisz? Czyś ty zgłupiała do reszty! Jasne, że nie chciałem go uderzyć. Po prostu od jakiegoś czasu, zachowujecie się jakbyście mieli coś na sumieniu, a ja mam tego dość.
Usiadłam na łóżku i spojrzałam na swoje dłonie, lewa miała na sobie odcisk szczęki Alka, po prawej zaś spływała krew.
- Matko boska…. -  złapał się za głowę Alek. Otworzył moją szufladę ”pierwszej pomocy” i wyjął z niej wodę utlenioną i plastry.
- Ani mi się waż! – powiedziałam, widząc co zamierzą zrobić. Alek złapał moją prawą dłoń i polał obficie specyfikiem. Zapiekło. Wyrwałam rękę i podmuchałam. Alek zaczął otwierać duży plaster, ponownie więc wyciągnęłam rękę w jego stronę.
- Nieźle mu przyłożyłaś – zaśmiał się mój brat – Coś mi się wydaje, że tata nie będzie dzisiaj miał najlepszego humoru.
- Coś ty, ledwie zobaczyli Piotra i już są w niebo wzięci.
- No właśnie, może mi powiesz o co chodzi z Piotrem i z tobą?
Westchnęłam. Przyznać się? Czy może lepiej nie? Jednak Alek wyprzedził moją odpowiedź.
-Spaliście ze sobą?
- Co? – nie spodziewałam się takiego pytania – Zwariowałeś?  Skąd ten pomysł?
- No nie wiem, dodałem dwa do dwóch?
- I jak zawsze wyszło ci pięć. Nie spałam z nim.
- Ale coś was łączy? – zapytał.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, lecz zawahałam się. Co właściwie miała mu powiedzieć? Dla Alka była to jednak wystarczająca odpowiedź.
 - Wiedziałem – powiedziała zaciskając usta.
- Hej! O co ci chodzi? Nie jesteś moją matką, jestem dorosła i mogę robić co chce.
- Dorosła? Jesteś gówniarą, której się za dużo wydaje…
Poczułam się dotknięta. Jakim prawem tak do mnie mówił?
- Za to ty jesteś ten fajny i odpowiedzialny, tak?
- Nigdy tak nie twierdziłem.
 - To o co ci chodzi? Dlaczego masz coś przeciwko mnie i Piotrowi?
Widziałam, że Alek walczy ze sobą. Jednak nad męską lojalnością zwyciężyła troska o siostrę.
- Po prostu… Piotr jest moim przyjacielem…
- I to ci przeszkadza? Z tym masz problem? – Wcięłam się .
- Nie, nie z tym. Po prostu jako przyjaciel dużo rzeczy mi mówi.
- Jakich rzeczy?
- Nie chce po prostu, żebyś była jego kolejną zdobyczą.
- O czym ty mówisz? – zamrugałam z niedowierzaniem.
- Piotrek nie jest takim grzecznym chłopaczkiem, jakim się wydaje. Fajnie słuchać jego opowieści o innych dziewczynach, ale…
- Ale?
- Ale jesteś moją siostrą i nie chcę żeby cie spotkało to samo.
Alek wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą. Nie wiedziałam co myśleć i komu wierzyć. Czy mojemu bratu, który bądź co bądź nigdy mnie nie okłamał, czy Piotrowi, którego tak naprawdę ledwo znam?

sobota, 14 czerwca 2014

Kto się czubi....



Kiedy obudziłam się rano Piotra już nie było. Przeciągnęłam się , myśląc jak wczorajsza noc mogłaby się potoczyć gdybym zachowała się inaczej. Wstałam z łóżka i chciałam zdjąć z siebie piżamę, ale z przerażeniem stwierdziłam, że piżamy nie było! Stałam w samych majtkach na środku pokoju i gorączkowo myślałam, co wydarzyło się po moim zaśnięciu. Cholera jasna, co ten kretyn mi zrobił. Postanowiłam się z nim rozprawić. Spojrzałam na zegarek, było wcześnie Alek powinien jeszcze spać. Narzuciłam na siebie koszule i ruszyłam do sypialni Piotra. Bez pukania wtargnęłam do pokoju, chłopak podskoczył jak oparzony.
- Tyyy! – syknęłam wskazując na niego palcem.
Zaśmiał się cicho, ale wiedziałam, że jest przerażony moją furią. W miarę jak zbliżałam się do niego, Piotrek ostrożnie cofał się do tyłu. Kiedy natrafił na ścianę, podniósł ręce w obronnym geście. Doskoczyłam do niego jednym susem i łapiąc go za koszulkę na piersiach, prawie krzyknęłam:
- Coś ty mi wczoraj zrobił, ty świnio!?
Zaczęłam okładać go pięściami, ale Piotr najwyraźniej uznał, że to bardzo zabawne, bo już prawie dusił się ze śmiechu, co rozzłościło mnie jeszcze bardziej.
- Sonia, Sonia! Przestań! To był tylko żart. Przepraszam.
Chłopak złapał za moje nadgarstki  i trzymając mnie na odległość wyciągniętych rąk próbował się wytłumaczyć. Nie poddałam się jednak i kopnęłam go w brzuch. Piotrek zgiął się w pół i osunął na kolana, a później na podłogę.
-Okey, teraz mam za swoje – powiedział zbolałym głosem.
Moja złość ustąpiła współczuciu, jednak nadal nie wiedziałam co ten zboczeniec mi zrobił . Stanęłam nad nim i położyłam swoją stopę na brzuchu chłopaka, gotowa zadać mu ból po raz kolejny.
-Gadaj – powiedziałam patrząc na niego z góry.
-Taka śliczna, a taka agresywna – powiedział uśmiechając się.
Widocznie jeszcze nie dostał nauczki, więc wcisnęłam swoją stopę w żołądek Piotra. Jęknął i złapał mnie za kostkę przewracając na podłogę. Pośpiesznie mnie unieruchomił w obawie przed kolejnymi ciosami.
- Soniu, przepraszam – powiedział, trzymając mnie za ramiona – Do niczego nie doszło , nie zrobiłbym ci tego przecież. Nie wiem co mnie napadło, to miał być tylko żart. Przepraszam cie najmocniej na świecie!
Piotr nachyli się do mnie i pocałował mnie, a złość natychmiast się ulotniła. Moje ciało się rozluźniło i poddało pieszczocie.
-Widziałeś mnie nago ty zboczeńcu – powiedziałam.
-Tylko trochę – odpowiedział śmiejąc się – I wcale nie nago, nie przesadzaj.
CHLAST! Bez zawahania wymierzyłam chłopakowi policzek.
-Zasłużyłem – powiedział ze skrucha – Przepraszam, że jestem takim idiotą.
-Głupi kretynie, nie  chcę więcej słyszeć o twoich głupich pomysłach.
-Nie złość się już na mnie. Wiem, że to było niepoważne, ale nie mogłem się powstrzymać, masz takie piękne ciało.
O matko… na moją twarz powróciły znajome rumieńce.
- Jesteś taka pociągająca kiedy się rumienisz - Piotr zaczął rozpinać jedna ręką moja koszulę, druga zaś uwięził moje nadgarstki nad głową w dość solidnym uchwycie.
- Piotr, zejdź ze mnie-  ostrzegłam, ale chłopak puścił mimo uszu moja groźbę.
- Oh –jęknął, kiedy mój biust przestała okrywać koszula.
Poczułam jego pocałunki na sobie, przeszedł mnie dreszcz gdy Piotr pieścił moje sutki językiem. Oplotłam go nogami chcąc więcej, mrucząc z zadowolenia. Piotr najwyraźniej również był w siódmym niebie, poczułam to kiedy przywarł do mnie mocniej. Chłopak otarł się o mnie delikatnie kilka razy co przyprawiło mnie o zawrót głowy. Zsunął się niżej i zaczął całować moje nagie uda.
-Piotr, przestań – zaśmiałam się – To łaskocze.
Pociągnęłam go za włosy z powrotem do góry, syknął z bólu, lecz najwyraźniej nie przeszkadzało mu to.
-Przestań się wygłupiać - upomniałam go.
-Chciałbym, ale nie mogę- powiedział lustrując moje piersi -  Za bardzo mnie pociągasz.
Chciał jeszcze raz mnie pocałować, ale odepchnęłam go.
-Idź na dół - powiedziałam  rumieniąc się.
Chłopak posłusznie  wstał i posyłając mi uśmiech przez ramię wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Wstałam z podłogi, a mój puls wariował. Zapięłam koszule i wyszłam na korytarz. Pech chciał, że Alek zrobił dokładnie to samo. Stanął jak wryty i patrzył tępo na moje rozczochrane włosy i gołe nogi
- Na co się gapisz? – warknęłam.
-Eee – bąknął, wskazując rękami to na moje drzwi, to na drzwi Piotra, zastanawiając się czy aby na pewno przez noc nikt nie dokonał w domu remontu i przemeblowania, po czym bezradnie wzruszył ramionami i cofnął się do swojego pokoju.
Chichocząc pobiegłam do siebie. Ubrałam się i poszłam do łazienki umyć zęby. Chłopcy już byli na dole.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Druga baza


Siedzieliśmy przy stole w wesołym nastroju, uśmiech sam cisł mi się na usta. Chciałam wypytać Alka o jego randkę.
- I jak? – zapytałam zaczepnie.
- Co jak? – Alek odchylił się na krześle zadowolony.
- Jak tam Alicja? – Zawtórował mi Piotr.
- A co wy, we dwoje, tacy ciekawscy? A wy co robiliście?
- Eee… Siedzieliśmy w ogrodzie –skłamałam.
- To skąd to zielsko na twojej głowie?
- Nie interesuj się – żachnęłam i wyciągnęłam trawę z włosów.
Alek przeszywał mnie wzrokiem, miałam wrażenie, że skanuje mój umysł i już wiedział, gdzie tak naprawdę byliśmy. Dla własnego dobra wiedziałam, że muszę odpuścić temat Alicji.
- Idziesz spać, czy chcesz jeszcze cos powiedzieć?- zwrócił się do mnie Alek.
- Idę spać, bo jak na ciebie patrzę to mi mowę odbiera.
Wstałam i posprzątałam po sobie, powiedziałam chłopakom „Dobranoc” i poszłam do siebie. Czułam się zadowolona z rozwoju dzisiejszych wydarzeń, choć nadal czułam się onieśmielona, kiedy Piotr próbował się do mnie zbliżyć.
Wzięłam długi prysznic, który zmył emocje dzisiejszego dnia. Ubrałam piżamę, wytarłam włosy i wyszorowałam zęby, po czym położyłam się do łóżka. Na korytarzu usłyszałam kroki, które zatrzymały się pod moimi drzwiami.
Puk. Puk. Pukanie było bardzo ciche.
- Proszę –powiedziałam szeptem.
Drzwi uchyliły się, a Piotr wślizgnął się do środka. Ubrany był tylko w spodenki, najwyraźniej też szykował się do snu.
- Co robisz? – Zapytał uśmiechnięty
- Eee nic – odparłam zdezorientowana – Właśnie się kładłam.
- No weź… Przecież jeszcze wcześnie.
Chłopak wziął z biurka mojego laptopa i usiadł na krawędzi łóżka.
-Obejrzyjmy coś – powiedział, szczerząc się.
Patrzyłam na niego podejrzanie.
- Okeey, czemu nie obejrzymy w salonie?
- U ciebie jest przytulniej, poza tym chyba nie chcemy żeby się Alek do nas przyplątał.
Chłopak przysunął sie bliżej, podczas gdy ja szukałam jakiegoś filmu.
- Rozmawiałeś z Alkiem ?
- Rozmawiałem. Ciekawych rzeczy się dowiedziałem.
- Jakich? – ożywiłam się
-  Dlaczego miałbym ci powiedzieć?
- Bo ja też bym ci powiedziała – pokazałam wszystkie zęby w uśmiechu.
- Alek chciał cię wykurzyć z kuchni, bo chciał pogadać o Alicji
- No tego to się już domyśliłam, mówże dalej.
- Minęli pierwszą bazę.
Co, do cholery, zrobili?
- A co to znaczy? – zapytałam z głupią miną.
- To znaczy, że się całowali.
- No ale przecież to już wiedzieliśmy- byłam zawiedziona, że nie dowiedziałam się o niczym nowym.
- Ale zamierzają zaliczyć też drugą.
- Również nie wiem co to znaczy.
Piotr zmieszał się i mruknął coś o „wygooglowaniu”, więc odpuściłam sobie te sportowe metafory.
Wybrałam film, choć nie miałam najmniejszej ochoty na oglądanie czegokolwiek. Piotr objął mnie ramieniem i siedzieliśmy, patrząc jak na ekranie zewsząd leje się krew, a ludzie błagają o litość.
Czułam, że zaczynam drzemać, głowa opadła mi na ramię chłopaka. Zaskoczona tym faktem podniosłam się szybko do góry, przecierając oczy. Piotr zamknął laptop i położył go na podłogę.
- Przepraszam, że cię tak wymęczyłem. – powiedział całując mnie w czoło, to było przyjemne uczucie.
Wiedziałam, że Piotr za chwile sobie pójdzie, a chciałam żeby został ze mną.
- Zostań – wymamrotałam.
- Powinienem pójść do siebie.
- Proszę, tylko na chwilę. – To go powstrzymało.
Wtuliłam się w jego tors i ułożyłam do snu.
- Maleńka, nie zasypiaj. Wiesz, że nie mogę tu zostać.
Uśmiechnęłam się do siebie, chłopak najwyraźniej to wyczuł, ponieważ zaczął się śmiać. Podniosłam się i przysunęłam do niego. Wyglądał uroczo, taki wpatrzony we mnie. Pocałowałam jego usta, a on odpowiedział tym samym. Oplótł mnie rękoma w pasie i nie przerywając pocałunku przesunął mnie pod siebie. Piotr zaczął całowac moją szyję, a dłońmi wodził po moich ramionach i talii. Odechciało mi się spać. Objęłam Piotra mocnej, aby mieć go bliżej siebie.
- Osz ty. – wyszeptał mi Piotr do ucha.
Poczułam jak dłoń chłopaka wsuwa mi się pod koszulkę, wstrzymałam oddech i znieruchomiałam.
Zobaczyłam jak na twarz Piotra powraca znajomy, zuchwały uśmiech.
- Co się tak spinasz? – zapytał bezczelnie.
- A co się tak głupio śmiejesz?
Moje usta zostały zamknięte kolejnym pocałunkiem, tym razem głębszym i bardziej buntowniczym , a dłoń chłopaka spoczywała teraz na mojej piersi. „No co za bezczelność” – pomyślałam, lecz nie powstrzymałam go. Drugą dłonią odchylił moją piżamę i złożył na moim dekolcie kilka mokrych pocałunków. Jęknęłam cicho, na co chłopak z satysfakcją przygniótł mnie do łóżka. Z dziką radością wodziłam rękami po jego nagich plecach.
- To właśnie, Soniu jest druga baza. – powiedział składając kolejne pocałunki na mojej skórze.
- A trzecia? – zapytałam bez namysły, ogłuszona emocjami.
Piotr gwałtownie osunął się w dół, wodząc językiem po moim brzuchu i dolnych jego partiach. Pisnęłam i usiadłam , chłopak natychmiast zrobił to samo.
- Hej, żartowałem – powiedział łagodnie – przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć.
- Nie przestraszyłeś. Po prostu nie spodziewałam się po tobie takich numerów.
- Kładź się do snu księżniczko. Poczekam, aż zaśniesz.
Jak powiedział, tak też zrobił. Powoli zasnęłam wtulona w niego, przeklinając siebie w duchu za swoje przewrażliwienie.

środa, 4 czerwca 2014

Zagubieni



Słonce zaczęło zachodzić, więc  wróciłam do swojego pokoju. Przebrałam się i rozczesałam włosy. Myślałam o rozmowie, którą odbyłam z Piotrem. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.
Puk. Puk.
-Proszę!
W drzwiach zobaczyłam lewitująca głowę Piotra. Spojrzałam na niego zaciekawiona.
-Zastanawiałem się czy nie masz ochoty na spacer?
- Alek jeszcze nie wrócił?
-Nie, jeszcze go nie ma.
W mojej głowie zrodziła się dzika intryga.
- Piotr… - powiedziałam z namysłem - Co byś powiedział na małe szpiegowanie?
Na twarzy chłopaka pojawił się przebiegły uśmiech.
- Czekam na dole! – rzucił tylko i zamknął drzwi.
Zgarnęłam telefon do kieszeni i pośpiesznie ruszyłam w stronę drzwi, po drodze minęłam lustro.
Dokładnie obejrzałam jeszcze swoja twarz i poprawiłam makijaż.
Piotr już czekał na mnie przy wyjściu i przebierał nogami z uciechy.
- Szybciej Watsonie! -  zawołał
- Sam jesteś Watsonem – oburzyłam się , lecz na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Ruszyliśmy żwawo w stronę strumienia, a szliśmy tak szybko, że momentami nieświadomie nasz chód zamieniał się w bieg, tak bardzo chcieliśmy przyłapać naszych przyjaciół na gorącym uczynku.
- Idziemy już dość długo – zauważył Piotr- Na pewno się nie zgubiliśmy ?
- Jasne że nie, przecież znam drogę.
- Soniu za chwilę się ściemni, a my jesteśmy pomiędzy krzakami, a jakimś lasem.
Słonce zaczęło się chować za horyzont, ubrane w krwista barwę, rzucając na świat bursztynowa poświatę. Musiałam przyznać Piotrowi rację, droga nad strumyk nie powinna zabierać aż tyle czasu. Cholera!
- Dobra, masz rację – powiedziałam – Wracajmy.
Rozejrzałam się w około,  żadna z dróg nie wyglądała znajomo.
- Eee… Piotr?
 Chłopak zrobił minę, która świadczyła o tym, że nie chce słyszeć ani jednego słowa więcej.
- Nie wierzę- powiedział- Nie wierzę, że się zgubiliśmy …
- Oczywiście, że nie! Przecież przyszliśmy tędy - wskazałam ręka w bliżej nie określoną stronę.
-Niewiarygodne – westchnął chłopak, przewracając oczami.
Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę ścieżki po prawej, która z czasem przestała być ścieżką, a stała się zarośniętą droga przez wysokie trawy.
-Piotr, gdzie my jesteśmy? – zapytałam niemal z płaczem.
- Nie mam pojęcia, chyba zgubiliśmy się na dobre…
- Ja już nie mam siły. – Powiedziałam i usiadłam w trawie, straciłam Piotra z oczu.
- Sonia! Gdzie jesteś?
-Tutaj!!
Zobaczyłam jak kępy wysokiej trawy ruszają się. Najwyraźniej, nie dość, że zgubiliśmy drogę do domu, to jeszcze siebie nawzajem.
-Piotr nie wygłupiaj się. Tutaj jestem!
Chłopak skakał po zaroślach niczym antylopa, zaczęłam się śmiać. W końcu zdyszany i zmęczony poszukiwaniami odnalazł moje siedzisko.
-Mam cię! – krzyknął – Nie rób mi tego więcej.
- Ale ja nawet nie ruszyłam się z miejsca, tylko usiadłam.
To była naprawę wysoka trawa.
- Co teraz?- zatroszczył się Piotr
- Nie wiem … Będziemy tak siedzieć, aż umrzemy.
-Nie mów tak – Piotr uśmiechał się do mnie podejrzanie i położył rękę na moim udzie.
-Cholera jasna, jesteśmy nie wiadomo gdzie, a Tobie romanse w głowie?
Piotrek pochylił się w moją stronę i nie przejmując się protestami, złożył na moich ustach pocałunek.
Nie tak intensywny i namiętny jak za pierwszym razem, ale delikatny i czuły. Byłam zaskoczona, lecz spodobało mi się to. Poczułam dreszcz emocji przechodzący przez całe ciało i oddałam pocałunek. Piękno chwili dopełniało zachodzące słońce.
Chłopak odsunął się od mojej twarzy i popatrzył mi w oczy, widziałam, że przepełnia go radość
-Teraz mogę umierać w tych zaroślach – Powiedział, a ja się roześmiałam – Przyjmij ten pocałunek jako zapowiedź kolejnych – Puścił mi oczko.
-Zobaczymy – odpowiedziałam.
Nagle, niespodziewanie usłyszałam znajome głosy, nie dalej jak kilka metrów od nas. To Alek i Alicja, nie przedzierali się przez trawy, lecz prawdopodobnie szli ścieżką obok nas.
-Ciii! – zarządziłam.
Piotr posłusznie ucichł i przyczailiśmy się w gąszczu.
- To był bardzo miły dzień. Dziękuję, że mnie zaprosiłeś – Powiedziała słodko Alicja.
Udałam, że wymiotuję, a Piotr zakrył sobie usta ręką, aby się nie roześmiać.
Wróciliśmy do obserwowania, Alek złapał Alicję za dłoń i przyciągnął ją do siebie. Patrzyli sobie w oczy, tak jak to robią aktorzy w komediach romantycznych. Odwróciłam głowę, nie chciałam na to patrzeć.
-Już poszli – powiedział Piotr, chichocząc.
- To na co czekasz – pogoniłam go – Jazda za nimi!
Truchtem pognaliśmy za przyjaciółmi, tak aby nas nie zauważyli.
- Powiedz, że tego nie zrobili. – zwróciłam się do Piotra.
- Nie zrobili tego – odpowiedział z udawaną powagą.
- Ble! Wiedziałam, że to zrobili.
Trzymając się za ręce, weszliśmy do domu wykorzystując fakt, że Alek poszedł odprowadzić Alicję.
Usiedliśmy w salonie i włączyliśmy telewizor. Piotr wpatrywał się we mnie zadowolony.
- Czemu tak patrzysz? – zapytałam.
- Kto by pomyślał, że wyrośnie z ciebie taka ślicznotka.
Poczułam, że moje policzki znowu się czerwienią. Na szczęście Alek ostentacyjnie oznajmił swoje przybycie.
-Kto, oprócz mnie, jest głodny??
- Ja! – krzyknęliśmy równocześnie.



_______________________________________
Hej:) Dziękuję wszytskim, że śledzicie losy bohaterów, bez was by nie było tak fajnie :)
Wypatrujcie kolejnego wpisu:*